Ktoś, kto zamienił twoje życie w piekło.
Ostatnio on. Chory człowiek, którego wszyscy usprawiedliwiają, o którego wszyscy się martwią, a mi tylko mówią "przykra sprawa, ale to normalne przy chemii". I jeszcze muszę kłamać. Tak bardzo żałuję, że w to weszłam. Być może nie powinnam mówić "żałuję, że cię poznałam", ale... cholera no. Jeśli nie ja, to kto o mnie zadba?
Powiedziałam mu, że już się nie spotykamy jako "sex-friends", teraz jesteśmy już tylko znajomymi. Potem dowiaduję się, że przez wstrząsające wieści ode mnie podobno kogoś pobił i jest w areszcie. PODOBNO, KURWA, bo w to nie wierzę. Chory człowiek, w to też nie wierzę.
Teraz pyta, czy możemy się dalej normalnie spotykać, po tym jak powiedział, że sra na moje słowa. Nie odzywam się, boję się. Nikt mnie nie ochroni.
Ludzie są egoistami, pytają się nawzajem "co u ciebie", ale tak naprawdę mają w dupie co u ciebie, po prostu chcą ci powiedzieć co u nich. Ostatnio zastanawiam się czemu niby mnie miałoby interesować to jak czują się inni. Mama uważa, że przyciągam popaprańców, że to coś w moim uśmiechu, w mojej twarzy, że na czole mam napisane "chodź się wypłakać, chodź mnie obwiniać". Moje kurestwo po prostu ewoluowało.
Gwałcą mnie emocjonalnie.
Btw, Piotr Żyła powinien być aktorem, kurwancka, a nie skoczkiem.