Dla:
panna_marchewkaFandom: Narnia
Prompt:
Laua Marling - Hope In The AirSłów: 616
Tytuł: Czekając na światło
A/N: Wiesz, co.
Edmund ma dziesięć lat i nie pamięta, co to znaczy być dzieckiem.
Raz król, zawsze król (raz zdrajca, zawsze zdrajca zdają się powtarzać twarze Narnijczyków w głowie Edmunda).
W Narnii z rodzeństwa Pevensiech potrafi bawić się już tylko Łucja. Piotr całymi dniami przesiaduje na radach i zgromadzeniach, a o świcie i zmierzchu razem z Edmundem odbywa treningi jazdy konnej i doskonali się w walce mieczem. Zuzanna przyjmuje Narnijczyków, którzy przychodzą do niej ze swoimi drobnymi problemami i prośbami o pomoc. Edmund, kiedy udaje mu się wymigać z beznadziejnie nudnych spotkań Piotra, najczęściej przebywa poza zamkiem, wśród mieszkańców, bo tylko tam tak naprawdę jest w stanie zobaczyć, czego im potrzeba. Ale jest jeszcze jeden powód - Łucję niemal codziennie odwiedza pan Tumnus. Edmund wie, że faun bardzo się stara, ale nie jest w stanie nie wyczuć chłodu, kiedy ten wita go jak bardzo odległego, o wiele starszego, niż w rzeczywistości, króla.
(Nie wie, że są noce, kiedy Edmund budzi się z powtarzającego się snu i czuje, jakby znowu zdradził swoją rodzinę i wszystkich, którzy mieli znaczenie. W tym śnie widzi spojrzenie pana Tumnusa, który właśnie dowiedział się, że to Edmund go wydał, a zaraz potem martwe oczy fauna, zatrzymane krótkim ruchem Białej Czarownicy na zawsze.)
Edmund ma piętnaście lat, kiedy wydaje swój pierwszy wyrok śmierci.
Bunt przeciwko Aslanowi na granicy Narnii i Archenlandii trwa tak długo i pochłonął już tyle ofiar, że Zuzanna i Edmund wraz z niewielkim oddziałem armii muszą udać się na miejsce, by jak najszybciej go stłumić. Po schwyceniu jego głównych uczestników okazuje się, że jedyną przyczyną jego wybuchu było poróżnienie mieszkańców wioski w sprawie rzeczywistego istnienia wielkiego Aslana, które po jakimś czasie przerodziło się niemalże w wojnę religijną.
- Czy w dalszym ciągu zaprzeczacie istnieniu Aslana, jedynego prawdziwego władcy Narnii? - pyta Edmund trzech karłów, którzy rozpoczęli walkę przeciwko wyznawcom Aslana.
- Tak - odpowiadają zgodnie, spoglądając na niego bez cienia strachu.
- Za popełnione zbrodnie na współmieszkańcach Narnii i za wyrzekanie się wiary w…
- Edmundzie? - mówi cicho Zuzanna, podchodząc do Edmunda.
- Co się stało?
- Rozmawiałam z mieszkańcami wioski, którzy widzieli, od czego zaczęła się cała wojna. To nie przeciwnicy Aslana, tylko jego obrońcy zabili pierwszego karła, który wyrzekł się wiary w niego.
Edmund spogląda na trzech karłów, którzy bez słowa dali się przyprowadzić przed władców i nawet nie próbowali w jakikolwiek sposób się wytłumaczyć.
- Czy uważasz, że powinniśmy skazywać ich na śmierć za brak wiary w coś, czego nigdy nie doświadczyli?
Edmund milczy przez chwilę, zastanawiając się nad tym, co powinien zrobić. Tytuł sprawiedliwy dźwięczy mu w głowie, zdając się z niego szydzić.
- Wiesz, jakie jest prawo Narnii - mówi w końcu, głos dziwnie pusty, jakby nienależący do niego.
- Może najwyższa pora coś w nim zmienić - mówi Zuzanna, po czym odchodzi, zostawiając go samego z jego decyzją.
Tego dnia Edmund wyda swój pierwszy wyrok śmierci na tego, który wierzył za mocno, a potem jeszcze trzy na tych, którzy nie wierzyli wcale.
(Zuzanna nie wie, że kiedyś, kiedy powie nie, Edmund będzie jedynym, który ją zrozumie. Nie dlatego, że przez moment sam nie wierzył, ale dlatego, że wierzył za długo i za mocno i wiedział, że po pewnym czasie człowiek jest tym po prostu zmęczony.)
Edmund ma dwadzieścia cztery lata, kiedy głosy i oskarżycielskie spojrzenia w jego głowie wreszcie zaczynają blednąć.
- Nawet zdrajca może się poprawić. Znam jednego, któremu się udało.
Kiedy Edmund wraca na Ker Paravel po zwycięstwie nad Kalormeńczykami wita go tłum szczęśliwych Narnijczyków wykrzykujących jego imię i po raz pierwszy wyobraźnia nie każe mu doszukiwać się w ich głosach fałszu.
(Nie wie, że za chwilę wróci do świata, w którym jego zasługi nie będą miały żadnego znaczenia, zostanie tylko poczucie winy, którego nie zmyje już żadne zwycięstwo.)