Extreme ways are back again
Extreme places I didn't know
Moby - Extreme Ways
Właśnie zauważyłam, że nie mam pojęcia co robiłam w 2013 roku z okazji Halloween. Potem przypomniałam sobie, że wbrew temu, co właśnie miałam w głowie, 2013 był w zeszłym roku a nie dwa lata temu. Więc jednak wiem co robiłam.
W tym roku Halloween było, hm. Było. Mimo sprzyjających warunków (dekoracje wszelakie można tu było kupić mniej więcej od czasu kiedy tu przybyłam w co bardziej zdesperowanych sklepach; w innych pojawiły się z dwa tygodnie temu, może trzy; mogę dodać, że teraz już wszystko jest superświąteczne) i mojego zastanawiania się i zastanawiania się, ostatecznie nie doszłam do etapu w którym przebrałabym się za cokolwiek i mimo, że wzięłam urlop co rozbiło mi oglądanie filmów na 4 dni zamiast dwóch, tak naprawdę obejrzałam w kinie tylko dwa typowo halloweenowe filmy (tj. horrory) - The Babadook i Horns. W ogólnym przygotowaniu do Halloween obejrzałam też No One Lives (Luke Evans <3) i Draculę z 1958, ostatecznie jednak nie wzięłam się za wersję z 1931.
Poza tym właściwie niewiele, niemalże rozczarowujące (zupełnie rozczarowujące) biorąc pod uwagę mój entuzjazm do Halloween, tak pięknie zmarnować okazję i teraz muszę czekać na następny rok, żeby prawopodobnie znowu nic nie zrobić. Aczkolwiek zwyczajowo słuchałam do 'This is Halloween' i kupiłam Cabin in the Woods, to daje jakąś nadzieję na przyszłość. Nie wiem jaką. Nie wiem na jaką przyszłość.
Poza tym ostatnio filmowo ciągle trafiam na bardzo atrakcyjnych fikcyjnych morderczych psychopatów/socjopatów (zaczynam też myśleć, odchodząc od tego, że wiemy, że Sherlock nie jest socjopatą, że jakby był, to na pewno by nie powiedział, że jest? Jeśli ma to jakikolwiek sens.) zaczynając od Teddy'ego w The Equalizer, teraz mi się trafił Driver w No One Lives i Nigel w Charlie Countryman. Szczerze mówiąc akurat Nigel wisiał mi nad głową od dawna przez tumblra, tak naprawdę wiedziałam, że będę go lubić bardzo długo zanim obejrzałam film no i nie zawiódł. Mało, że to Mads, to na dodatek idiotyczna koszula w jamniki i radosne nadużycie słowa 'fucking' i tekst Gabi (Evan Rachel Woods, jak bardzo ładna jest Evan Rachel Woods to temat na oddzielny wpis zapewne) o tym, że "And he was… The most beautiful man I had ever seen. With his scars and eyes.' i och, w tym momencie z tymi ujęciami które tam wsadzili można w to uwierzyć. Staram się nie pójść w teorię o tym, że ten film byłby dziesięć razy ciekawszy gdyby był o Nigelu a nie o Charliem (jak to się w ogóle odmienia po polsku aaaa?! plus jak pokazały przeszłe przykłady czasami lepiej nie znać przeszłości bohatera bo okazuje się mniej fascynująca niż sobie człowiek wyobrażał) ale niewątpliwie był ciekawy, jako człowiek z której strony łazi sobie i jak wiadomo zabijał ludzi i nie ma jakichś większych skrupułów, ale z drugiej strony powiedział Gabi, że jej muzyka uratowała mu życie i jakoś mu człowiek wierzy, więc musi mieć jakieś, nie wiem, głębsze uczucia czy coś w tym stylu? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak przeszłam od Halloween do analizowania życia uczuciowego Nigela co zapewne oznacza, że powinnam przestać pisać zanim przeskoczę na jakiś kolejny przypadkowy temat. W każdym razie atrakcyjni psychopaci, a przynajmniej mordercy, fikcyjni oczywiście. Już ich trochę mam w kolekcji i przybywa i przybywa.