one day you will wander into an alley and see her

Dec 28, 2007 00:15

część 7 z 12
298 słów
Bones + Veronica Mars

Zazwyczaj ma problemy z zasypianiem, jednak odkąd przyjechała do Waszyngtonu, śpi zaskakująco dobrze i spokojnie. Nie zastanawia się specjalnie nad powodami takiego stanu rzeczy, tak jak już od dawna nie zastanawia się nad swoimi emocjami i reakcjami, raz doszedłszy do wniosku, że nigdy nie będą całkiem normalne i porównywalne z reakcjami innych.

Pierwszy weekend w Waszyngtonie miał szansę wszystko zepsuć, rozwalić na kawałki precyzyjnie zbudowaną przez nią maskę spokoju. Wybrała się z nowymi znajomymi z laboratorium do klubu; jednak w miarę upływu wieczoru znajomi zniknęli jej z oczu, a za to przyczepił się do niej obleśny yuppie. Poszedł nawet za nią, kiedy opuściła klub, i w jakiejś bocznej uliczce próbował ją zmacać. Spróbowała mu się wyrwać, a wtedy pokazał jej, że ma w ręku nóż.

Nie przewidział, że tuż przed wyjściem do klubu zajrzała jeszcze raz do laboratorium, i zapakowała do torebki (zgodnie ze wszystkimi zasadami bhp, nie chciałaby przecież zniszczyć sobie wymarzonej torby od Prady) kilka probówek z odczynnikami.

Rozbicie mu jednej na głowie było dziwnie satysfakcjonujące. Wróciła potem do domu i zasnęła bez żadnych kłopotów.

Gdyby zastanawiała się nad swoim zachowaniem (ale się nie zastanawia), mogłoby się okazać, że tego drugiego sprowokowała świadomie. Też był yuppie, z obleśnym uśmieszkiem kolesia przekonanego, że każda w klubie chętnie by się z nim przespała.

Namawiają ją dziś na kolejne wyjście. Propozycja brzmi kusząco, jednak przydałoby się w końcu usiąść i napisać kilka stron pracy.

- Jeszcze się odezwę - mówi Parker do swojej koleżanki, po czym, poprawiając jeszcze raz torebkę, wychodzi z laboratorium.

fanfiction: bones, fanfiction: veronica mars, crossover bones:vm, fanfiction, writing

Previous post Next post
Up