Oglądam już całkowicie bez serca, tylko w oczekiwaniu na Urugwaj, nawet przestałam obstawiać i w ogóle przestało mnie to wszystko bawić.
Holandia-Słowacja (2:1) tak, jak z reguły nie przepadam za pomarańczowymi, bo uważam, że grają brzydką piłkę - choć Kaśka pewnie udowadniałaby coś zupełnie przeciwnego - tak tym razem im kibicowałam.
A może nie tyle Holandii, co przeciw Słowacji. I to jak najwyżej przeciw. Ze złości i takie tam.
Poza ostatnim karnym, który był kompletnie, kompletnie pozbawiony sensu - nie ze strony sędziego, raczej ze strony faulującego bramkarza, choć do pewnego stopnia go rozumiem - mecz był całkiem znośny.
Nic odkrywczego, piłka Holenderska, jak już wspominałam, wcale mi się nie podoba, ale miło było patrzeć na klęskę Słowacji. I tyle.
Brazylia-Chile (3:0) jestem bardzo, bardzo, bardzo pozytywnie zaskoczona grą Chile na tym Mundialu i jestem pod naprawdę, naprawdę ogromnym wrażeniem ich umiejętności i zaangażowania. To jeden z niewielu zespołów, który nigdy nie odpuszcza do ostatniej sekundy. Niesamowita presja, jaką kładą na przeciwniku, bardzo dobra obrona i ta godna podziwu i naśladowania zawziętość - naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem.
Nie spodziewałam się oczywiście, że Chile wygra - choć, z drugiej strony, byłoby to bardzo miłą odmianą - ale jestem zdziwiona, że nie udało im się strzelić ani raz. Grali niesamowicie dobrze i to chyba była kwestia pecha w połączeniu z drobnym brakiem na wykończeniach.
Ale pokazali naprawdę piękną piłkę, po porostu piękną, techniczną, upartą, zawziętą, południową piłkę. O wiele, wiele lepszą, niż niektórzy tak zwani faworyci.
Może nie było to tak piękne, jak mecz z Hiszpanią - mecz z Hiszpanią był mega - ale naprawdę, jestem pod ciężkim wrażeniem Chile.
Pokazali dużo na tym Mundialu. Naprawdę mogą być z siebie dumni - i mam nadzieję, że są.
Mam też nadzieję, że jeszcze gdzieś na nich natrafię, bo mam zamiar mieć na chłopaków oko. Od dawna nic mnie tak pozytywnie nie zaskoczyło, jak Chile na tym turnieju. Naprawdę, coś pięknego.
Szkoda, że nie udało się strzelić - byłoby jeszcze ładniejsze pożegnanie z turniejem. Ale i tak było ładne. Poziom i klasa, jakiej nikt by się nie spodziewał. Brawo, chłopaki, jesteście naprawdę, naprawdę wielcy.
Paragwaj-Japonia (0:0) (k 5:3) zadziwiająco wyrównany mecz. W dogrywce trochę przynudny, w karnych znowu ciekawy.
W sumie nie byłam do końca pewna, komu kibicować - Paragwaj lubię, ale Japonia była tak dobra technicznie i tak dobrze przygotowana fizycznie, że właściwie nie kibicowałam nikomu.
Karne zawsze są trochę niesprawiedliwe, ale co zrobić.
Paragwaj pewnie i tak nie przejdzie dalej.
Hiszpania-Portugalia (1:0) no, przynajmniej mecz był ciekawy. Bardzo się cieszę, że to Villa strzelił - mam teraz zgryza, czy lepiej życzyć króla strzelców Villi czy Suarezowi. Bardzo szkoda, że Torres wciąż nie wrócił do formy, bo zawsze lubiłam jego grę.
Czerwona kartka się należała, jak za każde zagranie łokciem.
Portugalczycy strasznie sponiewierali Villę i Capdevilę, Puyolowi też się oberwało, choć ten to przynajmniej potrafi oddać.
Dziwię się, że nie było przynajmniej kartki, a w sumie to i karnego, za atak na Casillasa - bramkarz w polu bramkowym jest absolutnie nietykalny, poza tym według mnie to był atak na Casillasa, nie piłkę. A nawet jeśli na piłkę, to i tak bramkarz jest nietykalny i powinno być odgwizdane.
O moim pokrętnym stosunku do Portugalii już się rozwodziłam i w sumie przyznaję, że cieszę się, że to Hiszpanie przeszli dalej. Portugalczycy nie za bardzo się popisali, a na dodatek przy tak kiepskiej grze - kiepskiej jak na kogoś, kto pretenduje do bycia mistrzem - są strasznie butni. No i bucowaty Cristiano Ronaldo, który doprowadza mnie do szału bądź histerycznego śmiechu, zależnie od sytuacji. Ciekawe, czy znowu będzie miał pretensje do sędziego, że nie był należycie chroniony. Grał kiepsko, a w stosunku do dziennikarzy był tak strasznie pewny siebie. Dobrze mu tak.
Wracając do Hiszpanii - wciąż mam wrażenie, że brakuje im na wykończeniu, jakby mieli problem z ostateczną celnością, jakieś takie drobne niedopracowanie i w konsekwencji niskie wyniki.
Cóż. Lubię Villę. Torresa. Casillasa. I w ogóle ich, generalnie, całkiem całkiem.
Nie nudziłam się na meczu, zleciał mi szybko i w ogóle jest całkiem fajnie. Czekamy, co będzie dalej.
Ćwierćfinały wyglądają całkiem znośnie, choć nie do końca tak, jak sobie planowałam.
Holandia-Brazylia - za Brazylią
Urugwaj-Ghana - za Urugwajem, i to bardzo
Argentyna-Niemcy - Argentyna! bo na pewno nie Niemcy
Paragwaj-Hiszpania - Hiszpania, tak
Więc jeśli moje typy się sprawdzą, co ostatnio rzadko się zdarza, za moment dostaniemy Brazylia-Urugwaj i Argentyna-Hiszpania. Ha, wiwat południowa piłka!
A ja teraz nic nie robię. Przeżyłam do tej pory i żyję dalej, usiłując tylko gdzieś pomiędzy a pomiędzy rozliczyć się z Uniwersytetem i dowiedzieć się, czy zdałam wszystkie egzaminy. I takie tam.
Mam też nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się pójść wreszcie na to piwo z
pampiram . No. Bo coś ostatnio świat sprzysięga się przeciw mnie.