M d20&21 (czasami naprawdę potrzeba tylko trochę szczęścia)

Jul 04, 2010 16:48

M od dwóch dni czeka, co napiszę o Urugwaju, bo odmówiłam jej zdradzenia swoich zamiarów. Ale pewnie i tak się domyśla, bo co niby mogłabym napisać?

A tak z innej beczki, byliście na wyborach? Marsz, marsz głosować.


Holandia-Brazylia (2:1) od początku miałam takie dziwne wrażenie, że Brazylia natnie się na Holandię.
Nie to, żeby było mi jakoś szczególnie szkoda. Lubię Kakę i takie tam, ale generalnie Brazylia na tym turnieju raczej irytowała niż zachwycała.
Pierwsza połowa była przynudnawa i typowo holenderska - po prostu brzydka.
Druga?
Druga była dziwna. Ten samobój, który chyba w końcu nie jest uznany samobójem, cała sytuacja dookoła, a potem czerwona kartka, która naprawdę się należała - to wszystko jakoś kompletnie i totalnie rozbiło Brazylię, która po prostu nie wytrzymała presji.
Co jest trochę śmieszne, bo pretendowała do bycia mistrzem.
No ale. Jak już wspominałam. Wcale nie jest mi szczególnie przykro.
To znaczy Brazylii trochę szkoda, no i mimo wszystko wolałam ich niż Holandię ale nie mam zamiaru jakoś szczególnie się emocjonować.
Mecz był dobrze sędziowany. Wreszcie.

Urugwaj-Ghana (1:1 k4:2) to mecz, który kosztował mnie chyba najwięcej nerwów. Like, seriously.
Całkowicie pominę fakt, że Urugwaj jako Urugwaj, Montevideo i La Plata prześladują mnie ostatnio na każdym kroku, bo to zupełnie inna bajka i nie ma nic od rzeczy w kwestii Mundialu.
Ale, ludzie, Urugwaj! Mój mały pieszczoszek od samego początku Mundialu. Kto by się spodziewał?
Pod koniec drugiej dogrywki wszędzie wokół zapanowała taka niesamowicie śmiertelna cisza, jakby ludzie bali się nawet odetchnąć, nawet mrugnąć, zrobić cokolwiek. 
I ta piłka, co się odbijała jak bila to od jednego, to od drugiego i w ogóle nie było widać, o co chodzi i czy tak właściwie już po nas czy jeszcze nie?
Akcja z Suarezem była najbardziej niesamowitym i stresogennym przeżyciem tego Mundialu. Uwierzcie mi na słowo. To wszystko było jakieś takie dziwne, kotłowanina, piłka tańcząca na linii bramkowej, potem gwizdek i kartka i zdziwienie Suareza, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co zrobił - a może jakby waga tego, co zrobił, dotarła do niego z nikłym opóźnieniem.
Przez chwilę byłam prawie pewna, że zobaczył czerwone bo sfaulował, że skopał kogoś w polu karnym, ale na powtórkach wyszło coś zupełne innego i pierwsza myśl, która wyrwała mi się głośno, brzmiała mniej więcej tak - ale chwyt bramkarski ma, skubany, naprawdę dobry.
Może powinien od czasu do czasu zastępować Muslerę?
Żartuję. Nie było mi do śmiechu.
Zwłaszcza, kiedy pokazali, jak Suarez schodzi. Nawet nie chodzi o ten płacz. To było cierpienie, nie płacz, Suarez schodził jako człowiek, który przegrał nie tylko siebie, ale całą swoją drużynę, który skazał drużynę na porażkę w ostatnich sekundach jednego z najważniejszych meczów tego turnieju.
Nie zgadzam się z taką interpretacją, tak na marginesie. To znaczy teraz się nie zgadzam, bo w momencie, w którym schodził, też wydawało mi się, że już po nas. A teraz wiem, że jednak nie. I nie mam do niego absolutnie żadnych pretensji. Ktoś, kto ma pretensje, najwyraźniej nie rozumie słów takich, jak odruch, nerwy, napięcie, desperacja. Desperacja w szczególności.
Może dlatego waga tego, co zrobił, dotarła do niego dopiero po kilku chwilach.
I wiecie co? To niesamowicie zakręcone, że coś takiego zamiast pogrążyć Urugwaj, uratowało go.
Ta poprzeczka. Byłam bliska rozklejenia się, kiedy zobaczyłam jak Muslera klepie poprzeczkę. To wszystko musiało tak być, nie powiecie mi, że nie.
Karne kosztowały mnie mniej więcej tyle samo nerwów, przez parę chwil rozważałam nawet schowanie się pod stolik, bo nie oglądanie ich wydawało się lepszym wyjściem, niż oglądanie, ale w sumie dotrwałam i jestem szczęśliwa. No. Bo Muslera obronił. Dwa. Ale z drugiej strony Urugwajczycy przestrzelili. I co się trochę uspokoiłam, to znowu zaczynały się nerwy. W sumie ja, tak jak Diego Forlan, mdlałam z każdym karnym.
Ale finalnie jesteśmy dalej i to świetny powód do świętowania, naprawdę świetny. I cieszy mnie to, co Suarez powiedział tuż po meczu - kiedy już się uspokoił i w ogóle. Bo powiedział, że warto było. Dosłownie. Powiedział - warto było. I, kurczę, dla mnie chłopak nadal jest niesamowity. Naprawdę. I nie zdziwię się, jeżeli zostanie bohaterem narodowym
I nie zgadzam się, że okazał kompletny brak poszanowania dla fair play. Brak poszanowania dla fair play to pokazał Melo. Suarez? Nie sądzę, żeby wcześniej planował sobie, że jak piłka będzie leciała na bramkę, to wybije ją rękami, może nikt nie zauważy. Dla mnie to był odruch, wyraz czystej desperacji i pragnienia ratowania drużyny za wszelką cenę. Przy jednoczesnym krótkim zaniku myślenia. Ale temu ciężko się dziwić. Chłopak jest wielki, nie podły. Mylą wam się pojęcia.
I FIFA ze swoją propozycją ukarania Suareza zawieszeniem na więcej niż jeden mecz niech się pieprzy. Zagranie Suareza pod lupą FIFA, srutu tutu. FIFA w ogóle nie powinna się odzywać, tylko popełnić rytualne samobójstwo i przestać działać kibicom na nerwy. Won ze sceny, FIFA. Lepiej radzilibyśmy sobie bez ciebie.
Półfinały będą ciężkie - zwłaszcza, że nie będzie Suareza, a Lodeiro nie zagra z powodu pęknięcia kości śródstopia. Biedny chłopak.
Ale niezależnie od tego, czy znowu się uda, czy się nie uda, jestem niesamowicie dumna z tych chłopaków i naprawdę, naprawdę gratuluję. W końcu są w fazie medalowej. Tak czy inaczej już są wygrani. Niezależnie od wszystkiego osiągnęli coś naprawdę niesamowitego.
Go, boys!

Argentyna-Niemcy (0:4) nie dam rady napisać nic sensownego nie wspominając przy tym, że nienawidzę Niemców. Więc może sobie daruję?
A może tak tylko - miło było wreszcie obejrzeć mecz, który był dobrze sędziowany.
Za każdym razem, kiedy widzę Klose, mam ochotę cisnąć czymś ciężkim w telewizor. Nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze działa na mnie tak źle jak ten facet.
Nie zaobserwowałam na tym Mundialu boskości Messiego. Ale może niedokładnie patrzyłam.
Niemcom nie mam zamiaru gratulować, jestem daleka od krytykowania Argentyny.
Argentynie kibicowałam.
Niemcom nie będę, nic mnie do tego nie zmusi.
Argentyny trochę szkoda.

Paragwaj-Hiszpania (0:1) czerwoni strasznie mnie mylą, kiedy są granatowi.
W sumie chciałam napisać tu o samym meczu - pierwsza połowa taka sobie, druga odjazdowa - a potem M zaczęła zawracać mi głowę błędami sędziowskimi i tym, że wypadałoby o nich wspomnieć.
Prawdę mówiąc nie chce mi się.
Moje podejście do sędziów na tym Mundialu jest jasne - uważam, że paru trzeba by oddać kibicom na rozszarpanie. Zwłaszcza Anglia i Meksyk mieliby tu coś do powiedzenia. W sumie na razie tylko Nishimura i Irmatov nie podpadli. Brawa.
No ale tym razem wyjątkowo błąd został popełniony na korzyść mojej drużyny, więc trochę ciężej krytykować mi taką miłą odmianę.
Nie wiem, jak tam naprawdę powinno być z tym powtarzaniem karnych, wiem za to, że tuż po powtórce karnego dla Hiszpanii Villar faulował któregoś z Hiszpanów, nie pamiętam, Fabregasa? W każdym razie złapał go za nogi i to powinien być trzeci z rzędu karny. Ale nie będę się za mocno upierać, bo jeszcze zabiorą Villi gola i co wtedy.
Wtedy może zabiorą i Tevezowi. Ha, ha.
No, ale cieszę się, że Villa wysunął się na czoło klasyfikacji strzelców. Bardzo, bardzo dobrze, chociaż kiedy tak energicznie się cieszyli, to byłam prawie pewna, że przez przypadek go zgniotą.
Zdaję sobie sprawę, że Hiszpania musi grać lepiej, jeśli chce wygrać, ale z drugiej strony - obok Italii, której już z nami nie ma, Hiszpania jest chyba jedyną europejską drużyną, jaką wciąż lubię. Hm.
No. Wszystkiego najlepszego panowie, korony króla strzelców dla Villi, odzyskania formy dla Torresa, a tak w ogóle to Casillas jest niesamowity, bo obronił tego karnego, a Villar nie obronił - bo obronić powtórzonego karnego nie jest sztuką. Ale Casillas zawsze był niesamowity.
No, chłopaki, do dzieła. Stawiam na was.

Półfinały oczywiście nie wyglądają tak, jak sobie wymyśliłam, ale już do tego przywykłam.
Holandia-Urugwaj (zdecydowanie Urugwaj!)
Niemcy-Hiszpania (ha, ha, ja i tak wierzę w hiszpańskie piękno)
Na pewno będzie bardzo ciekawie.

mundial:brazylia, mundial:urugwaj, mundial:argentyna, mundial:hiszpania, mundial:reszta, mundial

Previous post Next post
Up