Wpis po polsku! Ha.
No dobrze. Wampiry. Romantyzm dawno dawno temu uczynił je symbolem swych zbiorowo cierpiących dusz. Emo!Wampir nie jest niczym nowym. Jest czymś normalnym i jeśli komuś udało się zarobić wielkie pieniądze sprzedając owo emo w formie przemawiającej do szerokiej publiczności - dobra.
Zombie?! Dlaczego ktoś chciałby sprzedawać absolutnie samowystarczalną perfekcję jaką są zombie w tym samym stylu?! Świadome zombie? Już samo to wystarczy by wzbudzić niesmak, ale świadome, zakochane, EMO zombie?! Dlaczego nazywasz je zombie drogi autorze/droga autorko? Jeśli chcesz się podczepić pod wózeczek ciągnięty przez Zmierzch nie ma w tym nic złego ale u boga ojca nie sil się na oryginalność przywołując coś z czym nie masz szans sobie poradzić. Jest tyle, TYLE różnych rodzajów nieumarłych i nie każdy jest każdemu równy! Nie możesz po prostu odedrzeć z wampira parę kawałków i stwierdzić że teraz to zombie. WTF!?
Jest jeden rodzaj zombie które można by ewentualnie, jeśli to naprawdę konieczne, romansować - Quislingi z WWZ. Ludzie którzy zdołali się przekonać że są martwi by lepiej pasować do martwego świata. Konformizm w wersji ostatecznej ale też prawdopodobnie najbardziej dramatycznej. Idealne rozwiązanie zarówno dla tolerancyjnych nekrofilów jak i dla perwersyjnych turystów oraz nastolatek których bezwarunkowa miłość może nawet przywrócić tej samowolnie martwej istocie chęć do życia. Czyż to nie lepszy pomysł na absolutnie nie oryginalny produkt fabularny niż grupa pseudo!zombie wampirów żywiących się swoim emo gdy nie ma ludzi w okolicy? AARGH!