Przedstawienia ciąg dalszy... Wredna jestem i sama końcówka i tak będzie wstawiona później XD
Scena 9
Bal - iść czy nie iść, oto jest pytanie
(scena przystrojona na wzór dużego salonu, jak w scenie piątej; już po zasunięciu i rozsunięciu kurtyny; narrator gdzieś zniknął, a na scenie jest za to Kopciuszek, który najpierw uważnie się naokoło rozgląda, a później zmiata śmieci pod dywan; zaraz po tym zdarzeniu wbiega macocha, a za nią jej córki)
Kota/Macocha: Kopciuszku! Kopciuszku! Słyszałaś najnowszą nowinę…
Yuri/Kopciuszek: Mając na uwadze to, że byłam cały czas w salonie, a gość, od zapewne którego usłyszeliście tę wiadomość, nie wchodził do domu, to raczej mało prawdopodobne.
Kota/Macocha: A też racja. A więc słuchaj… Pojutrze w zamku odbędzie się bal!
Yuri/Kopciuszek: Aaa, to… Słyszałam o tym. Od tygodnia już to przygotowują.
Daiki/Mł. Siostra, Kei/St. Siostra & Kota/Macocha: ???
Yuri/Kopciuszek: Ni mi powiedział.
Daiki/Mł. Siostra: Ale czemu nam nie powiedziałaś?
Yuri/Kopciuszek: Bo myślałam, że żartuje. Oprócz balu, mówił mi też o tym, że wieczorami pracuje jako narrator w przedstawieniu. Przecież to sensu nie ma.
Daiki/Mł. Siostra: No nie ma. Bynajmniej… Pójdziemy na zakupy! Mama obiecała nam, że kupi nowe sukienki, buty i takie tam dla nas. Dla ciebie oczywiście też.
Yuri/Kopciuszek: Naprawdę?
Kota/Macocha: Naprawdę. Jaką tylko będziesz chciała.
Yuri/Kopciuszek: Naprawdę? I buty też takie jakie będę chciała?
Kota/Macocha: Tak.
Yuri/Kopciuszek: A biżuterię?
Kota/Macocha: Oczywiście też.
Yuri/Kopciuszek: To ja nawet nie będę szła do sklepy tylko poproszę sukienkę od Prady, buty od Gucciego i dodatki od Tiffany’ego.
Daiki/Mł. Siostra & Kei/St. Siostra: ???
Kei/St. Siostra: Sprzedają takie rzeczy w naszym królestwie?
Daiki/Mł. Siostra: Raczej nie.
Kota/Macocha: Kopciuszku… A nie mogłoby być coś bardziej… dostępnego?
Yuri/Kopciuszek: Jak tego nie dostanę, to nie idę.
(Kopciuszek wychodzi; macocha jest załamana)
Kei/St. Siostra: Nie martw się mamo. To nie twoja wina. Kopciuszek po prostu nie chciał pójść.
Kota/Macocha: Zostawcie mnie samą. Albo nie. Ja wyjdę. (i wychodzi)
Kei/St. Siostra: Czy mama nie rozumie, że Kopciuszek powiedział to specjalnie. Przecież te wszystkie rzeczy będą osiągalne za jakieś… 500 lat…
(młodsza i starsza siostra wychodzą)
(pojawia się tabliczka z napisem „dwa dni później”; wchodzą siostry przebrane w suknie balowe i z inną fryzurą)
Daiki/Mł. Siostra: Czyli jednak Kopciuszek nie zdecydował się pójść?
Kei/St. Siostra: Najwyraźniej nie. Jak myślisz kogo książę wybierze za żonę?
Daiki/Mł. Siostra: Z nas trzech, tzn. z nas i mamy, to mama ma największe szanse…
Kei/St. Siostra: Taa… Szkoda tylko, że jest już mężatką.
Daiki/Mł. Siostra: Ale w końcu my też nie jesteśmy bez szans. Może tym wszystkim bogatym księżniczką z różnych krain będę towarzyszyć przystojni bracia. Oni powinni być bogatsi od naszego księcia, ne?
Kei/St. Siostra: Przy tym ile to królestwo ma długów to trudno nie być.
(wchodzi Macocha)
Kota/Macocha: Dziewczęta, dziewczęta. To nie pieniądze są wam teraz potrzebne. To nie tym powinniście się kierować wybierając kandydata na męża. Wasz przyszły mąż powinien przede wszystkim…
Daiki/Mł. Siostra: …nas kochać?
Kota/Macocha: … mieć władzę. Macie potężne posagi, dzięki moim poprzednim małżeństwom, więc pieniądze nie powinny was obchodzić. To co potrzebujecie mieć to władzę.
Daiki/Mł. Siostra & Kei/St. Siostra: Po co?
Kota/Macocha: Nie wiem. Nigdy nie miałam władzy księżniczki, królowej czy księżnej, wiec skąd mam wiedzieć!?
Daiki/Mł. Siostra & Kei/St. Siostra: Acha…
(Młodsza Siostra podchodzi do okna)
Daiki/Mł. Siostra: Mamo, powóz już gotowy. Jedziemy?
Kota/Macocha: Jeszcze chwilkę. Zawołaj najpierw Kopciuszka.
Daiki/Mł. Siostra: Kooooopppciuuuuuuuszkuuuuuu‼!
Yuri/Kopciuszek: Już idę…
(pojawia się Kopciuszek)
Yuri/Kopciuszek: Hę?
Kota/Macocha: Tak mi przykro z powodu tej sukienki. Na pewno mimo wszystko nie chcesz jechać? Wszystko… no dobra nie wszystko… ale jeszcze możemy ci załatwić strój i takie tam…
Yuri/Kopciuszek: Nie. Nie chcę jechać.
Kota/Macocha: A nie będziesz się czuła samotna? Może chcesz, by któraś z nas z tobą została…
Yuri/Kopciuszek: Nie ma mowy. Nie będę wam psuć wieczoru.
Kota/Macocha: Ależ to żaden problem…
Yuri/Kopciuszek: Powiedziałam, że nie ma mowy. Jak tak bardzo się o mnie martwicie, to dajcie mi coś do roboty. Nie chcę się nudzić czekając aż wrócicie.
Kota/Macocha: Coś do roboty? Ale co chcesz robić?
Yuri/Kopciuszek: Nie wiem… Wybierać groch z popiołu?
Kota/Macocha: Może być…
Daiki/Mł. Siostra: Żartujesz? Za pospolite. Każdy Kopciuszek tak robi. Wybierz sobie coś bardziej oryginalnego.
Yuri/Kopciuszek: Na przykład?
Daiki/Mł. Siostra: Nie wiem. Może wybieranie truskawek z malin, czarnej porzeczki od czerwonej i białej lub białego ryżu od brązowego…
Kei/St. Siostra: Mi się podoba ten ostatni pomysł.
Yuri/Kopciuszek: A co, chcesz mi pomóc?
Kei/St. Siostra: Jeśli dzięki temu miałabyś iść na bal lub chociażby miałoby ci to ulżyć w samotności, to nie miałabym innego wyboru. Mama żyć by mi nie dała, gdybym tego nie zrobiła.
Yuri/Kopciuszek: Masz rację nie chcę byś mi pomagała. A co do tych trze propozycji, to wybieram… trzecią. Nie spodziewałaś się tego Ite-chan, co?
Kei/St. Siostra: Mylisz się. Wszystkiego się spodziewałam.
Yuri/Kopciuszek: Nieprawda. Nie spodziewałaś się tego.
Kei/St. Siostra: A właśnie, że się spodziewałam.
Kota/Macocha: Ite-chan, przestań.
Kei/St. Siostra: To ona zaczęła.
Kota/Macocha: Ty naprawdę się prosisz, by zostać w domu.
Yuri/Kopciuszek: Nieeee‼ Nie możesz jej zostawić!
Kota/Macocha: Spokojnie Kopciuszku, tylko żartowałam. Ite-chan za karę przynieś ryż.
(Ite-chan wychodzi)
Daiki/Mł. Siostra: Może pójdziemy już do powozu?
Kota/Macocha: Chyba tak będzie najlepiej. Tam na nią poczekamy… albo i nie…
(Tai-chan i Macocha wychodzą; innymi drzwiami wchodzi Ite-chan)
Kei/St. Siostra: Masz. (kładzie dwa wiaderka, które przyniosła, ze sobą) Coś się stało?
Yuri/Kopciuszek: Tak jakby. To już jest rozdzielone…
Kei/St. Siostra: Też masz problem. To sobie wymieszaj, a później rozdziel z powrotem. (Kopciuszek nadal patrzy zdezorientowany) No dobra. (Bierze garść brązowego ryżu i dodaje do białego, lekko je wymieszując) Teraz lepiej?
Yuri/Kopciuszek: Lepiej. Dziękuję, oneechan.
Kei/St. Siostra: Nie ma za co. Mama i Tai-chan są już w powozie, prawda?
Yuri/Kopciuszek: Tak. Żegnaj, siostro.
Kei/St. Siostra: Na razie.
(idzie ku wyjściu; na chwilę zatrzymuje się przy samych drzwiach i mówi do siebie)
Kei/St. Siostra: Żegnaj? Przecież będziemy się widzieć za kilka godzin. (patrzy na Kopciuszka który już wybierać ryż)
(Ite-chan kręci głową)
Kei/St. Siostra: Niemożliwe...
(i wychodzi)
(ledwo zamykają się drzwi za Ite-chan, Kopciuszek wstaje z podłogi, na której siedział, wybierając ryż, otrzepuje się i woła)
Yuri/Kopciuszek: Ichi! Ni!
(od razu pojawiają się dwa ptaki)
Yuri/Kopciuszek: Zróbcie coś dla mnie!
Ryutaro/Ichi & Keito/Ni: Co tylko zechcesz, pani!
Yuri/Kopciuszek: Wybierzcie brązowy ryż z białego.
Ryutaro/Ichi: Tylko to? Balem się, że znowu każesz nam karmić swoje psy. Duże pieski raczej nie przyjaźnią się z małymi ptaszkami…
Yuri/Kopciuszek: Czy mi się wydaję czy ty narzekasz?
Ryutaro/Ichi: Ależ skądże, pani.
Yuri/Kopciuszek: Tak myślałam. (do siebie) Czas to zakończyć…
(Kopciuszke wyjmuje spod sukienki komórkę, Ichi i Ni dziwnie się temu przyglądają)
Yuri/Kopciuszek: Co się tak gapicie, zboczuchy? Wystarczy, że człowiek trochę sukienkę podniesie, a już się gapią, jakby nie wiem co zobaczyli.
Keito/Ni: Nie o to chodzi. Chodzi o tę… rzecz.
Yuri/Kopciuszek: Jaką rzecz?... (przypomina sobie o trzymanym telefonie) Aaa… to … Komórki nigdy nie widzieliście?
Keito/Ni & Ryutaro/Ichi: Niee…
Yuri/Kopciuszek: I pewnie nie wiecie do czego służy…
Ryutaro/Ichi: Pewnie, że nie. Takie rzeczy nie istnieją w naszych czasach.
Yuri/Kopciuszek: Jak nie istnieją, skoro ja takie coś mam. Na tym świecie można mieć wszystko, tylko trzeba mieć odpowiednie znajomości. Ja takie mam, więc mam też ten magiczny telefon.
Keito/Ni & Ryutaro/Ichi: Aaaa… Magiczny…
Yuri/ Kopciuszek: No dobra, koniec pogaduszek. Do roboty. (znowu do siebie) No to teraz, wybrać tylko numer. Okay. (w tle słychać odgłos telefonu, gdy czeka się na odebranie; w końcu ktoś odbiera)
Głos w słuchawce: Moshi moshi….
Yuri/Kopciuszek: (przesłodzonym głosem) Matko chrzestna, mam problem, przyjedź natychmiast i pomóż mi. Pa… (rozłącza się) Za chwilę tu będzie. Muszę iść się przygotować.
(nie udaje jej się jednak opuścić salonu, bo od razu pojawia się wróżka; wiemy, że to wróżka, bo ma tak napisane na kapeluszu)
Ryosuke/Wróżka: Co się stało?
Yuri/Kopciuszek: (cała zalana łzami rzuca się w ramiona wróżki) Matko chrzestna! To okropne, Macocha nie pozwoliła mi iść na bal. Zamiast tego kazała mi wybierać ryż z ryżu. Zresztą w ogóle jest bez serca. Każe mi nosić stare sukienki, sprzątać, zajmować się zwierzętami. Mam tego dość! Ale zniosę to dalej dzielnie, jeśli załatwisz mi wszystko, bym mogła iść dzisiaj na bal. Tylko to chcę i nic więcej.
(Wróżka odsuwa ją na długość ramion)
Ryosuke/Wróżka: Co ty knujesz?
Yuri/Kopciuszek: Matko chrzestna, jak możesz?! (i zanosi się jeszcze większym płaczem)
Ryosuke/Wróżka: Dobra, dobra, nie ze mną takie numery. Czego tak naprawdę chcesz?
(Kopciuszek nagle przestaje płakać, a zamiast tego pojawia się na jego twarzy diabelski uśmiech)
Yuri/Kopciuszek: Chcę być królową!
Ryosuke/Wróżka: Tylko?
Yuri/Kopciuszek: Tylko.
Ryosuke/Wróżka: To po co mnie wzywałaś? Nakładaj ładną kieckę i biegiem na bal. Masz chyba jakieś ładne sukienki jeszcze z czasów, gdy żyła twoja matka.
Yuri/Kopciuszek: No niby mam, ale…
Ryosuke/Wróżka: Tylko nie staraj mi się wmówić, że urosłaś, bo i tak nie uwierzę, Chisa… (spojrzenie Kopciuszka) …n.
Yuri/Kopciuszek: Nie o to chodzi. Oprócz planu A, dzięki któremu miałabym zostać królową, mam też plan B, który jeśli tamten nie wypali, to przynajmniej pozbędę się macochy i jej córek z domu. No i ten plan B wymagał tego, żebym te sukienki trochę… eee… przerobiła.
Ryosuke/Wróżka: Czyli po naszemu mówiąc po prostu, je zniszczyłaś. No dobra, to rzeczywiście komplikuję twoją sytuację, ale co ja mam do tego?
Yuri/Kopciuszek: Jak to co? Jesteś moją matką chrzestną, a te w bajkach zawsze pomagają swoim chrześnicom.
Ryosuke/Wróżka: Tyle, że chrześnice w bajkach są biedne i opuszczone oraz nie potrafią sobie radzić w życiu, a nie pyskate i układające sobie plany A, B i C.
Yuri/Kopciuszek: Wiesz do tej pory nie miałam planu C, ale teraz już go mam i wierz mi, nie chcesz, by plany A i B nie wypaliły.
Ryosuke/Wróżka: A ty możesz mi wierzyć, że w żadnej normalnej bajce, nie grożono matce chrzestnej, a gdyby nawet grożono, to i tak, by nie uległa szantażowi… Ale to nie jest normalna bajka, więc mów czego chcesz…
Yuri/Kopciuszek: Super stroju, fryzury, make-up’u, karocy z dziesięcioma końmi i w ogóle rzeczy tak wspaniałych, żebym wyglądała na tak bogatą, by myślano, że nie mogę być z tego świata.
Ryosuke/Wróżka: To może zamiast karocy chcesz statek kosmiczny?
Yuri/Kopciuszek: Nie żartuj sobie ze mnie, tylko bierz się do roboty.
Ryosuke/Wróżka: Jesteś tego pewna?
Yuri/Kopciuszek: Nie zadawaj głupich pytań, tylko rób co masz robić.
Ryosuke/Wróżka: Jak wolisz… (wyjmuje aparat)
Yuri/Kopciuszek: Co ty znowu robisz?
Ryosuke/Wróżka: Skoro mam czarować tutaj, to nie chcę być gorsza od tych setek fanek i też chcę mieć swoje zdjęcie, z momentu gdy będę zmieniać ci sukienki…
Yuri/Kopciuszek: Schow to! Jednak pójdziemy gdzie indziej, żebyś nie musiała czuć się gorsza.
Ryosuke/Wróżka: Co za pech! A ja tak chciałam mieć to zdjęcie…
(z salonu wychodzą najpierw Ichi i Ni, a później Kopciuszek i Wróżka; kurtyna się zasuwa)
Music:
Chance, chance, chance to change
Chance, chance, chance to change
(i tak dalej - pierwsza zwrotka i refren)
Scena 10
Przecież nic złego nie może się stać…, prawda?
(garderoba; Yuto i Yabu przed piosenką omawiają ostatni raz scenariusz)
Kota: No i zbliżamy się powoli do końca. Trochę się boję, bo jak do tej pory to za dobrze nam idzie.
Yuto: Tak sądzisz?... E,tam. Przecież nic złego nie może się stać…, prawda? (ostatnie słowo wypowiada niepewnie)
Kota: Niby tak, ale… Do tej pory mogłem być spokojny, bo nie było tam zbyt długo Hikaru, a do tego Dai-chan był osamotniony w swoich pomysłach, bo Inoo całe szczęście dostał depresji. Ale teraz… Wolę nie myśleć co potrafi wymyśleć Hikaru, gdy jest sam, a co dopiero gdyby nagle przyszło mu do głowy myśl, żeby połączyć siły z Daikim. Przecież to będzie katastrofa.
Yuto: Nie przejmuj się. Nie może być źle. W końcu na scenie będzie całe JUMP.
(Yabu spróbował wyobrazić sobie cały HSJ na scenie i oto co zobaczył: Scenę przystrojoną tak jak ustalili, tzn., na wzór Sali balowej, z tronami w tyle sceny na środku, po prawej stronie natomiast stoi długi stół z jedzeniem. Zaraz po wejściu HSJ na scenę, wszyscy rozchodzą się w różne strony; Yama-chan od razu podbiega do stołu z jedzeniem i w ciągu 5 minut opróżnia ją ze słodyczy. Z drugiej strony stołu siedzi Keito, który nie za bardzo zainteresowany wszystkim dookoła czyta jakąś książkę, w czym bezskutecznie próbuje przeszkodzić mu Ruytaro obrzucając go jedzeniem. Dalej widzimy Hikaru, który jako jedyny zwraca uwagę na publiczność, a właściwie to zwraca uwagę tylko na nią, popisując się żonglowaniem i mówiąc przy tym jakąś dziwną grę słów w innym języku o „królu Karolinie” i „królowej Karolu” (od autorki: Gomen musiałam wprowadzić jakiś polski wątek do tego XD). Następnie gdzieś to tu, to tam pojawiają się Daiki i Inoo, którzy właśnie bawią się w berka, kilka razy znikając za kurtyną, w garderobie czy wśród publiczności, już dawno zgubiwszy swoje peruki. Wyjątkowo spokojnie jest przy tronach, gdzie Chinen usnął na kolanach Yuyi, który też zresztą już spał. A książę Yuto? A książę Yuto Kleczy gdzieś w kącie, rozmawiając z Pająkiem-san o tym, że korona jest ciężka, że orzeszki które jadł dzisiaj były niesmaczne , o tym że BESTo jest dziecinne itd., itd…)
Yuto: Yabu, co się stało? Bardzo zbladłeś… Nic ci nie jest? Yabu… Yabu… Yabuuu… Yaaaaabuuuu….
(głos Yuto coraz słabiej dochodzi do Koty)
* * *
(Yabu odzyskuje przytomność, ale nie daje tego oznak, tylko przysłuchuje się rozmowie, jak mniema, całego HSJ)
Hikaru: Yuto, co ty mu zrobiłeś?
Yuto: Ja? Nic… Sam tak po prostu…
Hikaru: Sam?
Daiki: Daj spokój Yuto. On by nawet muchy nie skrzywdził.
Hikaru: Muchy może i nie, ale człowieka już tak.
Kei: Przestańcie się kłócić. Trzeba go obudzić. Ja nigdzie na scenę bez mamusi nie idę.
Hikaru: To nie idź, Ryosuke chętnie cię zastąpi.
Kei: Mówisz to tak jakbyś nie miał zamiaru budzić Yabu.
Hikaru: Obudzenie Yabu, a ostudzenie twojego „napalenia” na Yabu, to dwie różne rzeczy.
Yuya: Dobra, dobra. Później będziecie sobie robić sceny zazdrości. Za chwilę ze sceny schodzą Chinen i reszta, a po tym wchodzimy wszyscy. WSZYSCY!
Hikaru: Wow, Yuya mówi z sensem. Tylko jak my niby mamy go obudzić?
Yuya: Może kubłem zimnej wody? (nie wiadomo skąd wyjmuje wspomnianą rzecz)
Kei: Odpada. Kto go później wysuszy? Bo macocha nie może wyjść mokra.
Hikaru: No niby racja, ale masz jakiś inny pomysł?
Daiki: Ja mam.
Hikaru: No, mów.
Daiki: Zróbmy mu sztuczne oddychanie.
Hikaru, Kei, Yuto & Yuya: ???
Kei: Że… co?
Daiki: Zróbmy mu sztuczne oddychanie.
Hikaru, Kei, Yuto & Yuya: …
Hikaru: O ile dobrze pamiętam sztuczne oddychanie robi się, gdy ktoś nie oddycha, a Ko-chan nie ma z tym problemów.
Daiki: No tak, ale… yyy…
Kei: Dai-chan ma rację (Inoo mówi to po tym jak kilka razy spojrzał na Daikiego i Yabu). Sam widziałem w kilku amerykańskich filmach jak ludzie budzili się w ten sposób.
Hikaru: Z utraty przytomności? Niby gdzie?
Kei: Nie tylko z utraty przytomności. Z gorszych rzeczy też.
Hikaru: No dobra, ale podaj jakiś konkretny tutył.
Kei: Yyy, Królewna Śnieżka, Śpiąca Królewna…
Hikaru: I niby na podstawie tego mamy to zrobić?
Kei: A czemu by nie?
Hikaru: No, ale przecież nie możemy tak wszyscy po kolei…
Kei: Oczywiście, że nie. Zresztą myślę, że Yuya i Yuto z góry rezygnują, ne? (ci kiwają głowami) Właśnie, więc zostajemy tylko we trzech… Hmm… To może papier-kamień-nożyce?
Daiki & Hikaru: Okay!
(Inoo szepcze coś Daikiemu)
Hikaru: Hej! To nieuczciwe. Tak czy siak i tak wygram, jak nie w tej rundzie, to zawsze w którejś.
Kei: (do Hikaru) Zobaczymy. (do Daikiego) Zrobisz to?
(Daiki kiwa głową)
(grają; Hikaru pokazuje papier. Tak jak się spodziewał Daiki, jak zawsze pokazał nożyce, ale czemu w takim razie Inoo także pokazał papier, zamiast kamień i wcale nie wydaje się tym załamany)
Kei: Trzeba było nie liczyć na to, że będzie druga runda.
Hikaru: Ale… Jak to?
Kei: Tak to. Zależało nam tylko na tym byś ty nie wygrał, co nie Daiki?
Daiki: Można tak powiedzieć. A tak na serio to skąd wiedziałeś, że pokaże papier?... Chociaż… nieważne, nie chcę wiedzieć. Szczerze to myślałem, że mnie wystawisz. No wiesz, zemsta za roller coaster…
Kei: Już mówiłem, że chciałem tylko, by nie wygrał Hikaru. Co do zemsty to ty sobie nie myśl, że zapomniałem, tylko chyba nie sądzisz, że zemsta będzie taka delikatna, co?
Daiki: A ja przez chwilę myślałem, że stałeś się dobrym człowiekiem…
Hikaru: Dobra, dobra. Rób, co masz robić.
Kei: Taa… Hikaru chce już mieć za sobą to, że mu molestują dziewczynę…
Hikaru: Zamknij się. Chciał to robić to niech robi, a nie będzie tak sterczał…
Daiki: Okay, okay, spokojnie. Już to robię.
(wcześniej jednak szepcze coś Inoo, ten mu odszeptuje, a później znowu robi to Daiki. Dopiero później nachyla się nad leżącym na ziemi Yabu)
(Daiki wcale jednak nie robi mu sztucznego oddychania ( i całować tym bardziej go nie całuje, proszę tu nie mieć żadnych zboczonych myśli), tylko dmucha mu w twarz, po czym szybko się wyprostowuje, co okazuje się całkiem dobrym pomysłem, bo od razu to samo robi Yabu)
Kota: Co ty do cholery robisz?
(Daiki i Inoo wybuchają niekontrolowanym śmiechem, pokładając się przy tym na podłodze)
Hikaru: I kto ich zrozumie…?
Daiki: Hi hi hi… No dobra przyznaj się, hi hi, kiedy odzyskałeś przytomność. Hi hi hi. A może tylko ha ha, udawałeś, że ją straciłeś, ha ha.
Kota: Yyy… Co mówiłeś?
Hikaru: Sugerował, że udawałeś, że byłeś nieprzytomny.
Kota: Hę? Naprawdę zemdlałem. Że niby kiedy udawałem?
Kei: Na pewno kiedy zbladłeś, gdy Daiki po raz pierwszy wspomniał o sztucznym oddychaniu.
Daiki: A nawet wtedy, gdy Takaki wspomniał o zimnej wodzie, też nie byłeś spokojny. Ten dreszcz cię zdradził Yabu-chan.
Kota: Nie mów teraz na mnie Yabu-chan. I ja naprawdę źle się poczułem i straciłem przytomność, tylko ją trochę wcześniej odzyskałem niż się ruszyłem.
Daiki: Tyle to my się możemy domyśleć, Ko-chan. A teraz przygotuj się, bo niedługo wychodzimy. Ite-chan, gotowa?
Kei: Hai!
(do garderoby wchodzą Chinen, Morimoto, Okamoto i Yamada i zaczynają się przebierać, bo przed końcem piosenki wszyscy prócz Chinena muszą znaleźć się na scenie)