Wystarczy chyba, że już dzisiaj wtrąciłam się kompletnie od czapy do forumowej dyskusji z uwagą, że Che Guevara nie mógł być angolańskim rzeźnikiem, bo nigdy nie walczył w Angolii.
Napisanie w temacie o wierze lub niewierze, że po pierwsze, to nie Queatzcoatl, tylko Quetzalcoatl, a po drugie, akurat nie jemu Aztekowie składali ofiary z ludzi, byłoby przesadą, prawda? *sigh* Tak myślałam. Srsly, zaczyna mi odbijać. Porobiłabym coś pożytecznego, na przykład cywila bym się pouczyła... A nie.
(Generalnie nic mi się nie chce i szukam wymówki, aby dalej nic nie robić. Smutne, wiem).