Koszmar nadszedł

Jun 15, 2011 14:19

 Chociaż za wszelką cenę próbuje tego uniknąć robię się momentami w przemyśleniach i w swoim sercu nieco kiczowato melodramatyczna.
Przykro mi.
Ryczę od jakiegoś czasu
Za nic nie mogę się zabrać.
Uważam, że zabrano mi dziś kawałek serca i muszę się uspokoić.

Nie. Nie umarł mi nikt z rodziny, przeciwnie! Wczoraj powiodła się operacja mojej babci. 89 lat. Na otwartym mózgu.
Ale to dziś to kawałek serca i uczuć jakim obdarzyć można 4 facetów obcych sobie z drugiego końca świata. Nie każdego z osobna. Ich jako grupę.

Po raz pierwszy w życiu rzeczywiście płacze po disbandzie zespołu/śmierci muzyka *tu na szczęście do śmierci nie doszło. Zespołu już tak*
Nie zamierzam dramatycznie mówić, że wyrwano mi serce, że ono krwawi, że to mój koniec świata. To nie rodzina. Świat się nie zawalił (choć to mnie nieco dziwi)
Nie mam takiego prawa.
Za to mam prawo cierpieć, bo to jedyny zespół, który rzeczywiście wyrył się w moim sercu i otwarcie mówię, choć to tez poryw emocji - że koślawo wyryta w moim sercu ich nazwa pozostanie na zawsze.

Tak ja doskonale znam te słowa. Jak po śmierci kogoś z rodziny. Jakie disbandujący zespół daje swoim fanom - zamiast płakać, że się skończyło, należy cieszyć się bo było.
Ale, że nie będzie - tej euforii ekscytacji, totalnego niemalże ODDANIA podczas wiszenia na barierkach pod sceną, ironicznie właściwie pod stopami któregoś z nich - jest przykro.
Z myślą o skarbie jaki chowam w pamięci i w sercu - o spojrzeniu jednego już bez kolorowych kontaktów o pięknych oczach, ciepłych, pod kapturem. O zaaferowaniu i niemal gwiazdorskim, surowym podejściu drugiego do tej sceny pod autokarem z boku klubu, o spojrzeniu uśmiechu i kiwnięciu głową trzeciego i próbach wydukania z siebie "dziękuję" po polsku - na myśl o tym i o płycie z trzema ledwie widocznymi autografami - uśmiecham się przez łzy.

Och, owszem. Są dupkami. Wrednymi głupimi dupkami. Nie zaprzeczam. Zawsze byli. Czy to wisząc nad tobą ze sceny czy dla siebie wzajemnie czy... czymkolwiek. Teaserem na blogu.
Jak i również, są tacy kochani.

O tym jak się czuje czwarty - wolę teraz nie myśleć.
Pierwszy pisał wczoraj, że nie chce doczekać dnia dzisiejszego. I że nie wie co ma zrobić od tej chwili ze sobą na jakąś szersza przyszłość.
Drugi wiadomością kompletnie chwycił mnie za serce. Tak. Ja też będę was wiecznie kochać.
Trzeci z kolei - obiecuje, że przecież są rodziną. Nie znikną. Że przecież będą razem chlać i świętować urodziny i że jakoś to będzie.

I ja wam dziękuję.
Zero, Karyu, Tsukasa i Hizumi.

Żałuje niesamowicie, że nie jestem starsza - aby być zainteresowana j kilka lat wcześniej i być może analogicznie więcej czasu spędzić z zespołem który najbardziej wrył sie w moje serce. Więcej niż... ile..? Niewiele ponad dwa lata?! Dramatyczna będę: TO ZA KRÓTKO!
Byliście zawsze zespołem, który nawet jeżeli są rzeczy brzmiące lepiej - był najlepszy. Najnajnajnaj. Bo mieliście kontakt z nami, z Manią. Taki rzeczywisty. I najbardziej potrafiliście się do nas zbliżyć. W inny sposób niż inne zespoły. I Mania miała i ma do was nieco inne podejście moim zdaniem niż fandomy innych zespołów.

Ja wiem, że nie znikniecie. Wierze w to. Może nie będziecie jako zespół, ale... jakoś. Jakoś musicie.
Jakoś to być musi.
dziękuję. Mimo wszystko
DZIĘKUJĘ.
D'espairsRay na zawsze w moim sercu.

EDIT
Ach. Miałam dopisać. Mam zajebista potrzebę na jakiejś koszulce albo na czymś co będę nosic napisać flamastrem wielkie MANIA FOREVER

muzyka, emo, źle, jrock, d'espairsray, dość, boli

Previous post Next post
Up