Chociaż za wszelką cenę próbuje tego uniknąć robię się
momentami w przemyśleniach i w swoim sercu nieco kiczowato melodramatyczna.
Przykro mi.
Ryczę od jakiegoś czasu
Za nic nie mogę się zabrać.
Uważam, że zabrano mi dziś kawałek serca i muszę się uspokoić.
Nie. Nie umarł mi nikt z rodziny, przeciwnie! Wczoraj powiodła się operacja
mojej babci. 89 lat. Na otwartym mózgu.
Ale to dziś to kawałek serca i uczuć jakim obdarzyć można 4 facetów obcych
sobie z drugiego końca świata. Nie każdego z osobna. Ich jako grupę.
Po raz pierwszy w życiu rzeczywiście płacze po disbandzie zespołu/śmierci
muzyka *tu na szczęście do śmierci nie doszło. Zespołu już tak*
Nie zamierzam dramatycznie mówić, że wyrwano mi serce, że ono krwawi, że to mój
koniec świata. To nie rodzina. Świat się nie zawalił (choć to mnie nieco dziwi)
Nie mam takiego prawa.
Za to mam prawo cierpieć, bo to jedyny zespół, który rzeczywiście wyrył się w
moim sercu i otwarcie mówię, choć to tez poryw emocji - że koślawo wyryta w
moim sercu ich nazwa pozostanie na zawsze.
Tak ja doskonale znam te słowa. Jak po śmierci kogoś z rodziny. Jakie
disbandujący zespół daje swoim fanom - zamiast płakać, że się skończyło, należy
cieszyć się bo było.
Ale, że nie będzie - tej euforii ekscytacji, totalnego niemalże ODDANIA podczas
wiszenia na barierkach pod sceną, ironicznie właściwie pod stopami któregoś z
nich - jest przykro.
Z myślą o skarbie jaki chowam w pamięci i w sercu - o spojrzeniu jednego już
bez kolorowych kontaktów o pięknych oczach, ciepłych, pod kapturem. O
zaaferowaniu i niemal gwiazdorskim, surowym podejściu drugiego do tej sceny pod
autokarem z boku klubu, o spojrzeniu uśmiechu i kiwnięciu głową trzeciego i
próbach wydukania z siebie "dziękuję" po polsku - na myśl o tym i o
płycie z trzema ledwie widocznymi autografami - uśmiecham się przez łzy.
Och, owszem. Są dupkami. Wrednymi głupimi dupkami. Nie zaprzeczam. Zawsze byli.
Czy to wisząc nad tobą ze sceny czy dla siebie wzajemnie czy... czymkolwiek.
Teaserem na blogu.
Jak i również, są tacy kochani.
O tym jak się czuje czwarty - wolę teraz nie myśleć.
Pierwszy pisał wczoraj, że nie chce doczekać dnia dzisiejszego. I że nie wie co
ma zrobić od tej chwili ze sobą na jakąś szersza przyszłość.
Drugi wiadomością kompletnie chwycił mnie za serce. Tak. Ja też będę was
wiecznie kochać.
Trzeci z kolei - obiecuje, że przecież są rodziną. Nie znikną. Że przecież będą
razem chlać i świętować urodziny i że jakoś to będzie.
I ja wam dziękuję.
Zero, Karyu, Tsukasa i Hizumi.
Żałuje niesamowicie, że nie jestem starsza - aby być zainteresowana j kilka lat
wcześniej i być może analogicznie więcej czasu spędzić z zespołem który najbardziej
wrył sie w moje serce. Więcej niż... ile..? Niewiele ponad dwa lata?!
Dramatyczna będę: TO ZA KRÓTKO!
Byliście zawsze zespołem, który nawet jeżeli są rzeczy brzmiące lepiej - był
najlepszy. Najnajnajnaj. Bo mieliście kontakt z nami, z Manią. Taki
rzeczywisty. I najbardziej potrafiliście się do nas zbliżyć. W inny sposób niż
inne zespoły. I Mania miała i ma do was nieco inne podejście moim zdaniem niż
fandomy innych zespołów.
Ja wiem, że nie znikniecie. Wierze w to. Może nie będziecie jako zespół, ale...
jakoś. Jakoś musicie.
Jakoś to być musi.
dziękuję. Mimo wszystko
DZIĘKUJĘ.
D'espairsRay na zawsze w moim sercu.
EDIT
Ach. Miałam dopisać. Mam zajebista potrzebę na jakiejś koszulce albo na czymś co będę nosic napisać flamastrem wielkie MANIA FOREVER