Warumono Project part two

Jul 31, 2009 22:47


Kolejna część Warumono Project. Bez bety, bez lemona. Ogólnie o pozorach, szczególnie o pozorach. Czytajcie, bluzgajcie, komentujcie.
Comments are love. Make some love.

Dedykowane - jak poprzednio - estoir. Bo bez jej notki tej części w takim kształcie by nie było.
A także wszystkim tym, którzy zapominają, że za maską kryje się człowiek.

Warumono II )

warumono project, fanfiction

Leave a comment

Comments 15

melfiatko July 31 2009, 21:32:51 UTC
Nie ukrywam, że ta część zdecydowanie dużo bardziej przypadła mi do gustu. Zdaje mi się wiele prawdziwsza, "stabilna", wręcz namacalna. Poprzednia była tylko wybuchem nagłej chandry, ta część, przynajmniej dla mnie, zdecydowanie bardziej BYJE od poprzedniej.

...pomijajac fakt wyobrażania sobie "jakby Kyo wyglądał w koszulce Die'a XD

Reply

merrik_mayfair July 31 2009, 21:36:31 UTC
a bo tamta będzie repisana. kiedyś. no, ale ta byje mówisz? To dobrze, że byje. Ma być

oj, cicho, zmniejszyła się w praniu xd

Reply

melfiatko July 31 2009, 21:37:53 UTC
Mam nadzieję, bo inaczej szwy z ramion miałby chyba w połowie ramienia jak nie prawie na łokciu XD

Reply

merrik_mayfair July 31 2009, 21:41:01 UTC
definitywnie się zmniejszyła, dlatego die jej nie nosi, a kyo tak xd

Reply


wenprzypracy August 1 2009, 14:12:22 UTC
Może odczytałam ten tekst trochę, albo nawet zupełnie inaczej niż chciałaś żeby odczytywać, bo wiesz, co mi się w nim podoba? Że chociaż wszystko obraca się wokół Kyo, a może raczej Tooru (no właśnie, mam z tym problem, jak używam jednego określenia to muszę użyć i drugiego) to tak naprawdę centralną postacią tutaj jest Die [Tak, jam dumny fangirl Die'a, to zobowiązuje...]. Bo nawet gdy mówi o Kyo, to zaraz odnosi to do siebie, jak on to widzi. Ten tekst to dla mnie nawet nie tyle rozważania nad sama Maską, co raczej odczucia tej osoby obok (albo z, zależnie o czym mowa).
Iii, spodobał mi się ten Die by you. Die, który przychodzi zawsze punktualnie, ale oczekiwanie go nie irytuje, który chce poczuć się anonimowym w tłumie, gdzie nikt go nie rozpoznaje. Może temu, że też tak mam. I też mam kogoś z Maską.

Ale OMG, znowu Kyo/Die. Ja się zastanawiam, czy jest możliwe napisane dobrego fika BEZ parowania? :P

Reply

merrik_mayfair August 1 2009, 14:48:28 UTC
Tekst nie ma jednej interpretacji. I zawiera błąd logiczny w stosunku do cz. 1. Ale następne wp go zharmonizuje.

Weniątko ty moje - da się. Ale łatwiej mi pisać gdy mam określone relacje pomiędzy bohaterami. Chociaż w wp... będzie z tym zamęt.

Reply


estoir August 1 2009, 14:27:02 UTC
Wiem do czego pijesz. Bardzo dobrze wiem. I powiem Ci, że to nie tak. Ja WIEM, że Kyo - Tooru jest człowiekiem jak każdy z nas. Zdaję sobie sprawę z tego doskonale. Ale nie mam okazji zaobserwować go w takiej codzienności. To co napisałam w Passion of Kyo odnosiło się właśnie do Kyo, do tego wokalisty zespołu Dir en Grey. Bo dla mnie, wybacz, nie jest on osobą, która gra. Na scenie przekazuje tylko te emocje, które na co dzień, jako Tooru, gdzieś ukrywa lub są uśpione. Jego śpiew nie jest dla mnie show. Ale dość tej dygresji.

Ta część też mi się podoba. Ale ja w przeciwieństwie do Melf lubuje też część pierwszą. Bo ta, owszem zawiera realizm i rzeczywistość, ale ma też w sobie już elementy typowego fanfiction. Part I była Twoim odzwierciedleniem Kyo - Tooru, jak wolisz. Była bardziej... Twoja?

Są błędy interpunkcyjne i chyba stylistyczny też, ale nie utrudnia to czytania. Soł, nie czepiam się za mocno xD

I napiszę to - bardzo mi się podobało, mimo wszystko. Bo normalny, rzeczywisty Die i codzienny Tooru...

Reply

merrik_mayfair August 1 2009, 15:01:46 UTC
Widzisz ja w Kyo scenicznym widzę znyślnego showmana. Człowieka, ale aktora. Dobrego aktora. Nie wiem na ile jest szczery - nie jestem pewna czy w ogóle. Dlatego robienie z Kyo osoby niemal boskiej... rozumiesz?

ad tekst, że tak powiem:

między częściami jest duży kontrast. Nie wiem, czy nie za duży. No i jest błąd, który dopiero w 3 błędem być przestanie.

WP I powstało, gdy ze mną było źle. bardzo źle. Czy jest bardziej moja? pewnie tak. Ale ta część bardziej przystaje do planowanego cyklu.

I widzisz to nie tak, że ja wolę Tooru. Ja po prostu mocno rozgraniczam:
Warumono, Kyo i Tooru.
Każdy ma swoja definicje - każdy jest w innym czasie.

Reply

estoir August 1 2009, 15:48:55 UTC
Ty masz swoje zdanie, ja swoje. I na tym poprzestańmy.

Jest bardzo duży kontrast między częściami. Jeśli tego nie zrównoważysz w kolejnej, to od razu Ci mówię, że będą one odbierane jako zupełnie różne opowiadania, które nie mają nic ze sobą wspólnego.

I wiesz, myślę, że rozgraniczać można, ale nie w ten sposób i nie tak mocno. Bo to nie trzy osoby, a jedna, w dodatku, która nie ma potrójnego rozdwojenia jaźni, ani schizofrenii.

Reply

estoir August 1 2009, 15:56:51 UTC
BTW. Dziękuję za dedykację. Naprawdę miłe to jest:*

Reply


cynamonka August 27 2009, 18:43:15 UTC
Ha! Podoba mi się. Podoba mi się "codzienność" w tym tekście, to czekanie i rozmyślania. Te delikatnie zaznaczone szczegóły, które jasno sygnalizują, ze to było coś więcej. I Kyo w koszulce Die. I dopijanie resztek kawy. Jasne, proste i ciepłe. Takie stabilne.
Po prostu dobre :D

Reply


illogical_saiko September 5 2009, 18:47:11 UTC
ach. jak ja lubię takie dobrze opisane, krótkie wycinki codzienności - bar, kawa, tłum ludzi i ten spokój, który mimo poważnej sytuacji tchnie z tego ficka. jest spokojnie i ciepło, i czyta się tak przyjemnie po poprzedniej części, jest taką ciszą po wcześniejszej burzy. moim skromnym zdaniem właśnie dzięki temu kontrastowi te dwa teksty razem stanowią spójną całość, drugi jest uzupełnieniem pierwszego, wszystko wskakuje na swoje miejsce ( ... )

Reply


Leave a comment

Up