Fikaton 4., dzień 5.

Mar 04, 2008 19:14

To miało być coś innego, dwuczęściowego. Pierwsza część to to, co napisałam, a na drugą jakoś nie mam w tej chwili natchnienia. Może ją jeszcze dopiszę przy okazji, bo pomysł mi się dosyć podoba.
Prompt nie został użyty w tekście, ale był inspiracją i jest mottem.

autor: girlupnorth
fandom: Rzym
słowa: ~400
spoilery: do końca drugiego sezonu włącznie
ostrzeżenia: radosna ahistoryczność (albo i nie), być może incest (jeśli spojrzeć kątem oka)



Siostra

Am I the witness or am I the crime,
A victim of history or just a sign of the times?

pierwszy wiek przed narodzeniem Chrystusa

Ulice Rzymu znów spływają krwią. To znowu Liwia; ostatnio to zawsze jest Liwia, która, nie mogąc urodzić Oktawianowi dziecka, zajęła się jego karierą polityczną. Efektem są kolejne fale uwięzień i egzekucji, a także rosnąca niechęć Rzymian do Liwii.

Atia twierdzi, że Oktawian powinien dyskretnie rozwieść się z Liwią (- Albo ją jeszcze bardziej dyskretnie usunąć - dodaje, uśmiechając się drapieżnie do Oktawii.) i znaleźć sobie jakąś miłą, potulną dziewczynę, która urodziłaby mu w końcu syna. Jej próby usunięcia Liwii z otoczenia Oktawiana są na razie bezskuteczne, ale to Atii nie zraża.

Zatem Liwia snuje intrygi polityczne, Atia snuje intrygi przeciw Liwii, Oktawia zaś nie snuje intryg, bo nie ma na nie czasu. Musi zajmować się domem, który dzieli z matką, i wychowywaniem dzieci - nie tylko swej własnej córki, która pozostaje tak samowolna, jak była, mając rok, ale także egipskimi dziećmi Antoniusza i ponurym małym synem Liwii. Czas wolny spędza, odpoczywając w atrium, lub przyjmując coraz częstsze wizyty Oktawiana.

Przy pierwszych odwiedzinach Oktawian pyta, czy jego siostra nie dałaby rady jakoś wpłynąć na Atię; Oktawia wybucha śmiechem.

- Czy kiedykolwiek widziałeś, żeby komuś udało się wpłynąć na naszą matkę? - pyta brata.

- Liwia ma jej dosyć - mówi Oktawian. - Chciałaby, żebym kazał jej wyjechać na prowincję.

Oktawia myśli, że Liwii nie zaszkodzi trochę kłótni z teściową (nic poza tym jej ze strony Atii nie grozi; na polecenie Oktawii służący już dawno pozamieniali trzymane w domu trucizny na nieszkodliwe dla zdrowia substancje), ale nie mówi tego Oktawianowi.

- Zobaczę, co da się zrobić - mówi.

Wystarczy kilka kolejnych wizyt, by okazało się, że Oktawian ma dosyć zarówno Liwii, jak i Atii, i to niemal tak mocno, jak Oktawia.

- Chyba niedługo znów wyruszę na wojnę - mówi Oktawian, odwiedzając siostrę innego razu, gdy coraz niższe temperatury sugerują niedługie nadejście zimy, a Liwii i Atii udało się pokłócić na środku jednej z ulic miasta. - Nie da się już z nimi tu wytrzymać.

- Cóż, powodzenia - odpowiada Oktawia obojętnie, choć w chwilę później myśli, że będzie jej jednak brakowało spotkań z bratem. - Nie daj się zabić.

- Nie daj się Liwii i naszej matce - mówi jej Oktawian na do widzenia, i całuje ją w czoło.

Po jego wyjściu Oktawia bawi się przez chwilę leżącą na talerzu kiścią winogron, po czym, pod wpływem nagłej złości, rzuca talerzem w ścianę.

Potem zaś spokojnie wraca do swoich zwykłych zajęć.

fikaton 4, fikaton 4: dzień piąty, fandom: rzym, autor: girlupnorth

Previous post Next post
Up