tytuł: O spadaniu z wysoka i lataniu wysoko
autor:
kubiswskazówka: III. Lucyfer (zapewne malo widoczny, ale jest;))
fandom: Battlestar Galactica
spoilery: do 4x10 Revelations
ilość słów: ok. 670-680, do ostatniej chwili liczba jest płynna;)
Dedykowane mojemu Tłinowi
pellamerethiel ♥, bo komu innemu miałabym dedykować Lee? Wybacz, że to nie jest dobry tekst, pisalam go chybcikiem i właściwie na kolanie. Sorii.
O spadaniu z wysoka i lataniu wysoko
The gods are fallen and all safety gone. And there is one sure thing about the fall of gods: they do not fall a little; they crash and shatter or sink deeply into green muck. It is a tedious job to build them up again; they never quite shine. And the child’s world is never quite whole again.
[East of Eden, John Steinbeck]
kiedyś
Nie było kobiety wspanialszej i piękniejszej niż jego mama, nie było mężczyzny potężniejszego od jego ojca.
kiedyś, później
Gorsze od uświadomienia sobie, że twój ojciec lub matka jest dla ciebie rozczarowaniem, jest tylko uświadomienie sobie, że to ty nim jesteś.
Czasem cała jego rodzina wydawała się być jednym wielkim rozczarowaniem.
Lee spędził wiele lat na przemian żałując, że nie jest synem, jakiego jego ojciec chciałby mieć i żałując, że jego ojciec nie jest taki, jakiego on by chciał. Ani on, ani Zak nie byli też wystarczająco dobrzy dla matki, a ona z kolei wierzyła, że nie jest wystarczająco dobra dla swojego męża.
Kiedy ojca nie było w domu jedynym, co Lee umiał na to wszystko poradzić, było opiekowanie się Zakiem i opróżnianie po kryjomu butelek z barku (i z szafek, i z szafy, i spod łóżka). Za mało, jak zawsze za mało.
Kiedy ojciec był w domu... cóż. Lee na początku nie umiał się odnaleźć, cały dom funkcjonował zupełnie inaczej, bo Ojciec Był W Domu (który to dom był gruntownie sprzątany przez kilka dni poprzedzających wizytę i kiedy tata wreszcie przyjeżdżał, Lee miał już ochotę rozrzucać ubrania po całym swoim pokoju, żeby wyglądał normalnie. Oczywiście, nigdy tego nie zrobił.). Zak szalał ze szczęścia i nie odrywał się od ojca, matka uśmiechała się nerwowo, gotując obiad i opowiadając, co słychać u wspólnych przyjaciół, a Lee zazdrościł Zakowi i odpowiadał na pytania o szkołę.
Pierwszy dzień był prawie tak samo koszmarny, jak ostatni, który, no cóż. Był koszmarny.
Ale między nimi było kilka, czasem kilkanaście, a parę razy nawet kilkadziesiąt dni, w których wszyscy bawili się w szczęśliwą rodzinę i nawet udawało im się w nią wierzyć. Rozczarowania i pretensje zamiatane były pod dywan, niepokój przytłumiony, więcej było śmiechu, a Lee i Zak mogli poćwiczyć z ojcem grę w Piramidę (teraz to nie Lee musiał dawać komuś wygrać).
później
Gorsze od uświadomienia sobie, że twój ojciec lub matka zawiedli, jest tylko uświadomienie sobie, że to ty zawiodłeś.
Przepraszam, że byłem lepszym pilotem niż Zak, choć to on kochał latanie i chciał być taki jak ty, tato.
Przepraszam, że go nie uratowałem. Przepraszam, że to on zginął, mamo.
Przepraszam, że nie byłem lepszym bratem, Zak.
Gdzie byłeś, komandorze Williamie Adama, kiedy twój syn tracił kontrolę nad maszyną (i nie tylko)?
Nie powinien być w kokpicie tego vipera, tato. (Ja chyba też nie powinienem.)
jeszcze później
Gorszy od uświadomienia sobie czegokolwiek na temat siebie lub swojej rodziny jest na przykład koniec świata. Apokalipsa.
On został CAG-iem na Galactice, ojciec został militarnym dowódcą resztek ludzkości, a znienawidzony przez Lee ukochany statek-dziecko komandora Williama Adamy został ostatnią nadzieją ludzi na przetrwanie.
Lee zacisnął zęby, latał, kierował pilotami, kłócił się z ojcem, dostawał szału przez Starbuck i chronicznie nie dosypiał.
Walczyli z Cylonami. Szukali Ziemi. Życie toczyło się dalej.
w międzyczasie
Gorsze od uświadomienia sobie, że nie ufasz swojemu ojcu, jest tylko uświadomienie sobie, że tracisz zaufanie do siebie.
W normalnym świecie był w rezerwie, do cholery, jak teraz miał być CAG-iem? Normalnie, Reaper zmarł, Apollo awansował.
W normalnym świecie był zwykłym żołnierzem (o ile możesz nim być, nazywając się Adama), jak teraz miał być doradcą prezydenta? Normalnie, spodobał się nowej pani prezydent po tym, jak uratował jej życie. (Ojcu ta decyzja podobała się mniej.)
W normalnym świecie Kara była eks-narzeczoną jego brata, jak teraz miał...? Nie musiał, w tym świecie Kara nadal była eks-narzeczoną jego brata.
Normalnie. Wszystko było normalnie.
teraz
Najtrudniej jest uświadomić sobie, kim jesteś.
Lee pełnił już niejedną funkcję od czasu Ataku, grał niejedną rolę.
Był synem marnotrawnym, żołnierzem (kapitanem, porucznikiem, majorem, komandorem), CAG-iem; był ocalałym; był buntownikiem i obrońcą prawa, zdrajcą i zdradzanym, oszustem i oszukiwanym, kłamcą i okłamywanym; był kochankiem, mężem, przyjacielem; był dowódcą i podwładnym; był żołnierzem, adwokatem, politykiem; był wrogiem i sprzymierzeńcem; był tchórzem i nim nie był.
Wszystko było względne.
teraz
Najtrudniej jest być sobą.
Kiedy ojciec mówi mu, że wsiada do raptora, bo nie może bez niej żyć, coś się w nim łamie, ale jest już dużym chłopcem, dorósł. Bierze głęboki oddech i leci dalej.