Przede wszystkim wielkie DZIĘKUJĘ! wszystkim, które brały udział w fikatonie! ♥
Mam nadzieję, że dobrze się bawiłyście :) Powstało mnóstwo świetnych tekstów (ja mam jeszcze mnóstwo do przeczytania, yay!) i bardzo się z tego cieszę :))
A co do dziś:
Uch.
Od dwóch godzin zastanawiam się, czy ma to jakiś sens i nie wiem:/
Krótko, angstowo i z Samem - na pewno jesteście w szoku:P Ale nie wiem, czy tym razem moje małe angstowe pitu-pitu trzyma się w ogóle kupy.
Tytuł: Niezadane pytania i odpowiedzi bez znaczenia.
Autor:
kubisFandom: Supernatural
Ilość słów: 205
Spoilery: do 2x14 "Born under a bad sign"
- Myślisz, że wyjdziemy z tego żywi?
To jedno z tych pytań, których Sam nigdy nie zada Deanowi. Jak to, czy żałuje, że kiedyś nie wybrał innej drogi. Jak to, o czym powiedział mu zmiennokształtny, o żalu i niespełnionych marzeniach. Jak to, czy wciąż chciałby być strażakiem.
Wyznał Deanowi w Providence, że w tamtej sprawie wcale nie chodziło o wiarę w anioły, ale w to, że może jest dla niego szansa. Zawisło to między nimi i Sam po chwili zmienił temat. Wiedział, że w ogóle nie powinien o tym mówić, bo wiara to za mało, żeby miało to pomóc, i za dużo, żeby głośno o tym rozmawiać.
A była to jedna z najbardziej osobistych rzeczy, o jakich powiedział bratu.
I jeśli ojciec Geoffrey sprawił, że zwątpił, Steve Wandell w zasadzie pogrzebał jego wiarę. Ale ukrył to w sobie, jak wiele innych rzeczy, ponieważ nie mógł ryzykować, że się załamie. Ponieważ nie mógł się poddać, obojętnie, czy miał siłę, by walczyć i czy w ogóle chciał. To nie miało znaczenia.
A nawet gdyby miało? I tak byłby tu, gdzie jest.
Bo wojny nigdy nie kończy się z powodu zmęczenia żołnierzy. Wojnę się wtedy przegrywa.
A on ma jeszcze w sobie siłę, by stanąć po właściwej stronie.