Edycja: literatura młodzieżowa
A ja miałam ochotę dokonać trochę badań nad rynkiem. Co takiego teraz się pisze dla amerykańskiej i brytyjskiej młodzieży? Badania zaczęłam od jakiegoś szalonego bestsellera czyli
Suzanne Collins The Hunger Games; Catching Fire; Mockingjay
Czyli zupełnie większy hard core, niż się spodziewałam. Dystopia dziejąca się w przyszłości, inspirowana reality shows i mitem o Tezeuszu. Po wielkiej wojnie, Stolica kontroluje dwanaście kolonii, które co roku muszą złożyć trybut w postaci dwójki dzieci, dziewczynki i chłopca, którzy biorą udział w tytułowych Grach Głodu - teleturnieju, w którym ostatni żywy wygrywa. Gracze mogą dostawać wsparcie sponsorów - jakieś prezenty - których cena rośnie w miare gdy gra trwa. Kolonia wygranego zostaje obsypana jedzeniem na rok; pozostałe są dalej uciskane. Prawie zawsze wygrywają bogate/bitne kolonie, które mają zawodowych, wytrenowanych graczy. Co więcej, losowane są osoby bodajże między 12 a 17 rokiem życia, i z roku na rok ma się więcej kartek ze swoim imieniem wrzuconych do puli; a jeśli jest się bardzo biednym, to za cenę dorzucenia dodatkowych kartek można kupić rok zboża dla rodziny.
Główna bohaterka, Katniss, pochodzi z Kolonii 12, biednej i górniczej. Gdy jej młodsza siostrzyczka zostaje wylosowana, Katniss zgłasza się na ochotniczkę na jej miejsce. Z początku przekonana, że nie ma szans, nie chce oddać życia łatwo i usiłuje zmusić swojego zapijaczonego trenera, by jej pomógł odnieść zwycięstwo. Jej sytuację dodatkowo utrudnia fakt, że wygrać może *albo* ona *albo* jej kolega z Kolonii 12 - niejaki Peeta, który kiedyś uratował jej życie, i który twierdzi, że ją kocha.
Zaletą książki jest to, że wciąga. Naprawdę można się przejąć, no a świat jest brutalny, zwłaszcza jak na powieść dla młodzieży. No ale z drugiej strony nie jest to arcydzieło - wątek romansowy może drażnić, niektóre postaci są bardzo mało wiarygodne. Podobało mi się też, jakie książka porusza tematy - zbiorowa odpowiedzialność, gotowość do poświęcenia innych dla własnego dobrobytu, zabijanie w obronie własnej, patriotyzm, podglądactwo jako narodowa rozrywka. Co prawda przewidziałam większość zwrotów akcji, ale muszę po lekturze tych paru powieści YA przyznać, że to chyba nieuniknione - dla uniknięcia nadmiernej komplikacji, prawie wszyscy autorzy YA popadają w klisze. No i tutaj przynajmniej bohaterka, choć może niezbyt do końca sympatyczna, jest relatywnie ciekawa. Ma wady. Nie przepada za kotami, ma na pieńku z matką i żal do niej o stracone dzieciństwo, no i potrafi mieć gdzieś innych byle przetrwać.
Pierwszy tom był nowością i podobał mi się przez to chyba najbardziej; drugi powtarza w miarę motywy pierwszego (też odbywają się Gry), trzeci ma wojnę. Jak w każdej powieści YA są dwaj chłopcy zainteresowani bohaterką - i jak zawsze, łatwo domyślić się, którego wybierze. Ze wszystkich YA które czytałam, te są pewnie najbardziej godne uwagi - ale mogą też bardzo irytować, no i styl nie jest zbyt idealny.
W następnej kolejności wróciłam do krainy dzieciństwa - czyli Mercedes Lackey. Zna ktoś? To takie powieści z gadającymi koniami, które tak naprawdę są DUCHAMI. I wybierają heroldów, którzy strzegą kraju zwanego Valdemar. A jeden z Koni wybiera samą królową/króla, a drugi najważniejszą po królu/królowej osobie - Własną/Własnego Herolda. Przeczytałam:
Strzałę królowej, Lot strzały, Upadek strzały i Opowieść Kerowyn.
Trylogia o Strzale opowiada los Talii od jej 13 roku życia do zaawansowanej dorosłości, powiedzmy. Młoda Talia żyje w krainie rodem z Opowieści podręcznej i w 13 urodziny dowiaduje się, że może albo zostać czyjąś pierwszą żoną i być biedna, albo jakąś entą żoną starego dziada i mieć pieniądze, albo iść do zakonu i złożyć śluby milczenia. Biedne, bite i wiecznie karcone dziecko marzy tylko o jednym - zostać Heroldem. Gdy to oznajmia rodzinie, ta dostaje zbiorowego zawału, bo Heroldowie może i są ważni w królestwie, ale ta konkretna kultura ich nienawidzi za ZBOCZONE OBYCZAJE SEKSUALNE. Talia ucieka z domu i - olaboga - trafia na Konia. Rozpoznaje w nim magiczne stworzenie i postanawia odprowadzić go do stolicy, do 'właściciela'. No zgadnijcie, co się okazuje.
Talia przeżywa potem dużo przygód, zostaje "Strzałą królowej", wychowuje następczynię tronu na ludzi, przeżywa zamachy, udaremnia spiski, wdaje się w uczuciowy trójkąt z dwoma najlepszymi przyjaciółmi (jednego kocha, a z drugim przez rok podróżuje po kraju i przyjacielsko sypia) i przyjaźni się z lesbijkami.
I to jest to, co najbardziej mnie w tych książkach uderzyło - są prawa kobiet jako problem. Jest niepotępiona aborcja (dla ofiary gwałtu). Są gwałty. Są pozytywnie odmalowane lesbijki i geje, jeden potencjalny menage a trois, a do tego... no, te dziecinne gadające koniki. Bohaterka ma seks z kimś, kogo nie kocha, ale lubi, i jest to coś *dobrego*.
Oczywiście, są też masakryczne motywy - np. to, że bohaterka czuje emocje swojego Konia. Który jest ogierem i regularnie zajmuje się klaczami.
Styl jest... no nie za ciekawy. Najbardziej chyba razi to, że pewne rzeczy są oczywiste dla wszystkich, ale bohaterka nic o nich nie wie, oraz to, że nie ma żadnych prawdziwych konfliktów - wszystko jest efektem braku komunikacji i wystarczyłaby jedna rozmowa by to rozwiązać po 10 stronach a zamiast tego mamy stron 200 dylematu, który tak naprawdę NIE ISTNIEJE. Poza tym książki mają problem z wątkiem gwałtu i PTSD, ale przynajmniej usiłują go podjąć.
Opowieść Kerowyn to bardzo podobny przepis, ale opowiada o wojowniczce i jej magicznym mieczu. Lepiej napisane, mniej ciekawa fabuła.
Strasznie lekka i przyjemna lektura na totalne odmóżdżenie, ale jakbym tego nie czytała w gimnazjum, to teraz bym na pewno nie ruszyła ;D
A potem zaeksperymentowałam z dziełami fandomu HP. Najpierw przeczytałam książkę Mayi, której fiki bardzo lubiłam. Niestety, tego samego nie da się powiedzieć o Sarze Rees Brennan i jej
Demon's Lexicon.
To o dziwo nie jest fik do HP... to fik do SPN-a. Jest dwóch braci, wychowanych na łowców demonów. Jeden z nich nie jest do końca tym, za kogo się uważa. Nie chcę spoilerować, bo książki jedynym atutem są zwroty akcji, których jest dużo, ale niestety, wszystko da się przewidzieć (ja zgadłam bez jednego szczegółu wszystko...). Poza braćmi jest jeszcze drugie rodzeństwo, dziewczynka i chłopiec-gej. I powiedzmy, że można się nieco ubawić mając nadzieję na gay romance, tudzież widząc dziki incest, który autorka sugeruje, ale poza tym książkę się zwyczajnie nieprzyjemnie czyta... dialogi są wymuszonymi dowcipami, które brzmią głupkowato. Ani razu się nie zaśmiałam - a pisała to autorka, która w Drop Dead Gorgeous bawiła mnie do łez. Co najgorsze, jej bohaterka, imieniem "Mae" (podobieństwo do "Maya" zupełnie przypadkowe) to straszna Mary Sue i kręci z obydwoma braćmi. No bez przesady.
ZDECYDOWANIE odradzam. Do przeczytania było tylko ostatnich 30 stron, gdzie nieco się rozkręciło.
Drugi HP-owy fanfik, który przeczytałam, było dużo mniej subtelny. Nie bez powodu Cassie Clare jest bohaterką szalonego plagiatowego skandalu. Miasto kości opowiada o CLARY (bosze, no PROSZĘ), która we wszystkim jest doskonała. Jej matka ucieka przed złym Voldemortem Valentinem. Ogólnie rzecz biorąc, to jest HP, gdyby bohaterami HP była Harriet córka Voldemorta i Lily, oraz młodzi Malfoyowie chcący naprawić zdrady rodziców i ich mugolski kolega, z dialogami trącącymi nadmiarem oglądania Whedona. Mary Suism jest straszny - Harriet jest kochana przez Mugola i przez Dracona.
Do tego mamy drugoplanowy wątek gejowski, odrobinę incestu (OMG WE CAN'T BE TOGETHER WE'RE SIBLINGS... OR ARE WE?) i dużo poszlak by zgadnąć zakończenie.
O dziwo, czyta się to znacznie lepiej niż Mayę. Chociaż Clary to Mary Sue, to przynajmniej ma ona nieco osobowości. Może irytować, ale da się o niej czytać. Ja lubię oczywiście jedynie zupełnie drugoplanowe postaci - ale przynajmniej KOGOŚ lubię. No i jest jakaś fabuła. Wadą książki jest jej niepotrzebna długość - niektóre wątki dałoby się wyciąć bez szkody dla fabuły - oraz zupełnie wkurzające spełnianie marzeń. Bohaterka jest zajebista, kochają się w niej dwaj chłopcy, ustawia ich do pionu, zawsze ma rację, ma magiczne zdolności i TAJNE PRZEZNACZENIE tudzież RODOWÓD.
Mimo wszystko dobra korekta zrobiła swoje - powieść da się czytać, o ile nie zawiesi się za bardzo na aspekcie "JKR powinna pozwać..."
A Wy? Jakie lubicie/czytaliście powieści dla młodzieży? Co sądzicie o tej mojej selekcji? Mnie dość pozytywnie zdziwiły poważne tematy i powszechność wątków homoseksualnych...