Teraz jak jestesmy na 60 lvl to i tak expow nie dostajemy :) A Minako nie spala nigdy, wiec nie wiem czy nalezy za to winic WoWa. Zreszta, odsypia na imprezach :P
I m.in. wlasnie dlatego nie gram w WoWa i zapewne nie skusze sie nawet po wyjsciu Burning Crusade. W Minaku widze siebie. Zasady dzialania tej gry sa straszliwe, w zasadzie wiekszosc subtelnosci zwiazanych z muliplayerami powstaje ze wzgledu wlasnie na ludzikow spedzajacych w gierce noce i dnie, tudziez swiata poza nimi nie widzacych. Jakos mniej creepy wydaje mi sie mysl o Minaku niesypiajacym z natchnienia i np. rysujacym po nocach kolejne cudenka, niz o tym samym Minaku wylaczajacym sie coraz bardziej ze swiata dla gry.
Uwaga w takim razie z mojej strony; po co grac w sieciowke jak chce sie solo rozwijac swoja postac ? :) Wtedy o wiele lepiej sprawdzaja sie gry niesieciowe, gdzie wszystko jest przystosowane do gry samodzielnej. Sieciowki sa tworzone z mysla o wspolpracy graczy, ktorzy lubia dzialac w zespole. Dla samotnikow, sa na ogol specjalne klasy, jak Hunter, ktorym mozna przejsc wiekszosc gry samamu, co dla mnie jest dosc nonsensowne.
A druzyne mozna skompletowac sobie na biezaco, nie wiem jak w FF ale w WoWie wystarczy wejsc do jakiegos stolecznego miasta i krzyknac, ze szuka sie ludzi do tego badz innego questa. Zasadniczo jak do tej pory chodzilem z grupami dosc losowymi, w ten spoosb nawiazuje sie tez nowe kontakty :)
Nie zgadzam się. Gra sieciowa ma zaletę taką że postaci naokoło sa zywe. To prawdziwi ludzie. Można z nimi pogadać, patrzeć co robią. TO jest zaleta. I to w tych grach cenię. Ale chce mieć możliwość ekspienia zarówno solo jak i w drużynie. Zależy na co mam ochotę.
A ja mam same złe doświadczenia z losowo dobranymi drużynami. I nikogo godnego uwagi w ten sposób nie poznałam.
Akurat WoW ma tu pewna przewage - tu MOZNA dojsc do 60 levelu solo, spokojnie, bez wiekszego problemu. Gora w dwie osoby. Potem dopiero zaczynaja sie schody...
E, apel do kaczuszek, zwiazany z niebezpiecznym rozpowszechnieniem sie w naszym pieknym katolickim kraju poganskich gier przesyconych obrazami uragajacej ojcu dyrektorowi magyi? ;-)
Comments 15
A Minako nie spala nigdy, wiec nie wiem czy nalezy za to winic WoWa. Zreszta, odsypia na imprezach :P
Reply
A nie dostajecie expów ale dostajecie honor i jakies fioletowe przedmioty XD
Wychodzi na to samo.
Reply
Reply
W Minaku widze siebie. Zasady dzialania tej gry sa straszliwe, w zasadzie wiekszosc subtelnosci zwiazanych z muliplayerami powstaje ze wzgledu wlasnie na ludzikow spedzajacych w gierce noce i dnie, tudziez swiata poza nimi nie widzacych.
Jakos mniej creepy wydaje mi sie mysl o Minaku niesypiajacym z natchnienia i np. rysujacym po nocach kolejne cudenka, niz o tym samym Minaku wylaczajacym sie coraz bardziej ze swiata dla gry.
Reply
Reply
Nawet klimat sie zgadza, w koncu w Terrarium namietnie cialem w Warcrafta 1 _^_
Reply
Wtedy o wiele lepiej sprawdzaja sie gry niesieciowe, gdzie wszystko jest przystosowane do gry samodzielnej. Sieciowki sa tworzone z mysla o wspolpracy graczy, ktorzy lubia dzialac w zespole. Dla samotnikow, sa na ogol specjalne klasy, jak Hunter, ktorym mozna przejsc wiekszosc gry samamu, co dla mnie jest dosc nonsensowne.
A druzyne mozna skompletowac sobie na biezaco, nie wiem jak w FF ale w WoWie wystarczy wejsc do jakiegos stolecznego miasta i krzyknac, ze szuka sie ludzi do tego badz innego questa. Zasadniczo jak do tej pory chodzilem z grupami dosc losowymi, w ten spoosb nawiazuje sie tez nowe kontakty :)
Reply
Reply
A ja mam same złe doświadczenia z losowo dobranymi drużynami. I nikogo godnego uwagi w ten sposób nie poznałam.
Reply
Reply
Reply
Reply
Reply
/huuuug
zaprosze wszystkich na moj pogrzeb, nie pekajcie. :D
Reply
Leave a comment