Ankieta będzie jutro, dziś już mi się nie chce jej robić. Jestem zbyt podbity.
1. Jakby ktoś nie zauważył: ZABILI MI DOKTORA :(((((((((((((((((((((((((((((((((
2. 11th mi się nie podoba, nie wiem czy coś się zmieni do wiosny. NIE CIERPIĘ MOFFATA, więc pewnie nie.
3. Jestem wrakiem. Nie czuje nic, nie myślę, nie widzę (łzy), ledwo co oddycham.
O ile nie płaczę na serialach, bo mnie to nie rusza, bo wiem, że ckliwe scenki są 'robione" to DW, mnie niszczy (to był trzeci raz, tuż po Family of Blood, Journey's End).
Ja wiedziałem, że TL będą bastardami, których jedynym celem w życiu będzie wygranie Time War i kurczę, ja naprawdę myślałem, ze TL zginie od Rassillona (Daltona, whatever - Master był za prosty), ale żeby biedny, boru ducha winny Wilf. WILF!!!! Wilf, który obwiniał się za śmierć Doktora?
Master: kto by się spodziewał, że świat uratuje duet Doctor&Master. RTD naprawdę to wyszło (ja myśłałem, że Doktor strzeli do Mastera). I Master, który zemścił się na TL, za to, że był ich zabawką i sieknął piorunami Daltona. BEZCENNE.
Parada Towarzyszy: ONI WIEDZIELI, ŻE ON SIĘ ZREGENERUJE!!!!!! Na pewno wiedziała Sara Jane Smith, jestem tego przekonany (nie oglądałem confidentiala, więc nie wiem, czy oni też tak tam mówią czy nie). Ale: Martha/Mickey CO DO DIABŁA????? A co z Tomem, on tak pasował do Marthy. NO I DOKTOR ZNALAZŁ JACKOWI ALONSO, CHRYSTE DOKTOR JAKO SWAT *_*
Ja nawet rozumiem, jak ten kupon miał wpłynąć na zdrowie Donny (to ile ona wygra? 10 milionów funtów czy więcej?) Po prostu kto by chciał dalej podróżować skoro jest sie milionerem. tylko Donna. ALE CO Z JEJ PAMIĘCIĄ. WILF BĘDZIE CZUWAŁ NAD NIĄ, ALE DOKTOR POWIEDZIAŁ, ŻE SPOTKA TYKO JEDEN JEDYNY RAZ WILFA . I SPOTKAŁ - NA WESELU!!!
ROSE!!! ROSE!!! ROSE!!!!!!!! ROOOOOOOOOOOOOOOOSE!!!!!!! *moment dla fana* Ze wszystkich towarzyszy tylko Rose czegoś nie otrzymała (okej, H!Doktor w JE) - Doktor uratował synowi SJ życie tak samo jak Martcie i Mickeyowi, Jack dostał chłopaka, Verity zobaczyła Doktora na własne oczy, Donna dostała kupon na loterię. Rose nie otrzymała nic. Doktor wiedział, że w życiu Rose nie musi niczego zmieniać, bo jest ono brilliant i Rose jest szczęśliwa u boku Doktora. I ta scena kopnęła mnie bardziej niż Doomsday, Rose niczego nieświadoma, Doktor umierający i, mimo tego, nie może porozmawiać z nią, ani powiedzieć tego co WSZYSCY wiedzą (mimo to, wzrok którym na nią patrzył (czule) i ten uśmiech...). I tak, ta scena była prawie jak z Doomsday i to "can't touch". A Doktor chyba czekał na uśmiech Rose i na wsparcie poprzez jej widok.
I jeszcze jedno. Doktor 9th umierał szczęśliwy, bo przynajmneij uratował Rose. Doktor 10th umierał nieszczęśliwy, bo Wszechświat jest niesprawiedliwy i wszystko na czym Doktorowi zależał, on (Doktor) stracił. CUDOWNIE, nie ma co. Bo co Doktor z tego otrzymał? Wszechświat, który śpiewał dla niego.
I teraz pragnę podziękować D. Tennantowi, RTD i J. Gardner za tego Doctora Who, którego pokochałem, który wywołał u mnie całą masę wszelakich emocji, który pokazał, że SF to nie tylko efekty specjalne i przede wszystkim za serce włożone w pracę. DOBRA ROBOTA!
I mam zamiar oglądać ten nowy serial z Tennantem ("Rex is not your lawyer"), bo zapowiada się naprawdę dobrze, a poza tym JA CHCĘ WIĘCEJ TENNANTA!!!