zanim opiszę dzień piąty, przelecę dzień szósty, bo niewiele się działo - Michaś był po nieprzespanej nocy, ja łapałem jakieś przeziębienie i miałem kiepski humor. chcieliśmy dokończyć wycieczkę na Przylądek św. Wawrzyńca (będzie o tym dalej), ale złośliwie autobus raczył wyprysnąć zza zakrętu z prędkością kosmiczną i zanim odczytaliśmy numer i
(
Read more... )
Comments 1
Reply
Leave a comment