Mama nauczycielka to zuo. Tylko coś przeskrobię, a wychowawczyni od razu leci do niej z jęzorem. No już nie mówiąc o wagarach, niewykonalne wręcz :/ Dobrze chociaż, że mnie nie uczy...
Widzę, Riel, że razem cierpimy :) Chociaż muszę przyznać, że czasem mama w szkole jest, że tak powiem, bardzo pomocna.
A mnie mama uczy, i to na dodatek przedmiotu, z którego mam dobre stopnie... Czepialscy oczywiście utrzymują, że na wszystkich klasówkach mi podpowiada. A z resztą, nich sobie gadają.
U mnie w szkole ogólnie wagary są niewykonalne. I to tylko dlatego, że mamy bardzo małą szkołę i wszyscy się znają, więc jak kogoś nie ma to od razu wszyscy się dowiadują czemu nie ma i co robi. Taki już los kameralnej szkółki...:) W całym gimnazjum jest może ponad 30 osób.
Poza tym, drogie Panie Woźne, nierozerwalne wręcz z wejściem do szkoły. Tak więc wagary w trakcie lekcji również odpadają.
*chodzi do ogromnego 900 osobowego gimnazjum, ma w niej kamery, musi nosić identyfikator, jej matka niczego nie uczy i szerze jej nie obchodzi, czy Kot chodzi do szkoły czy nie, Kocia wlaśnie pije kawę i dopiero na 13 idzie do szkoły na 2 lekcje. współczuje Jenny i tuli ją. przedstawia przed Jenny wizję swojego skrecyniałego fizyka, który opowiada o motorach i nic Kota nie nauczy *
Comments 3
Dobrze chociaż, że mnie nie uczy...
Reply
A mnie mama uczy, i to na dodatek przedmiotu, z którego mam dobre stopnie... Czepialscy oczywiście utrzymują, że na wszystkich klasówkach mi podpowiada. A z resztą, nich sobie gadają.
U mnie w szkole ogólnie wagary są niewykonalne. I to tylko dlatego, że mamy bardzo małą szkołę i wszyscy się znają, więc jak kogoś nie ma to od razu wszyscy się dowiadują czemu nie ma i co robi. Taki już los kameralnej szkółki...:) W całym gimnazjum jest może ponad 30 osób.
Poza tym, drogie Panie Woźne, nierozerwalne wręcz z wejściem do szkoły. Tak więc wagary w trakcie lekcji również odpadają.
Reply
Reply
Leave a comment