Hej;) Rozumiem, co czujesz przed pojedynkiem. Kiedyś też miałam swój pierwszy i to z Idril. Poradzisz sobie, nie próbuj na siłę znaleźć pomysłu, sam przyjdzie w najmniej spodziewanym momencie. Pozdrawiam;)
Staram się nie próbować znaleźć pomysłu na siłę, ale to nie takie proste, jak się ma datę starcia na karku. A może to zespół napięcia przed pierwszym pojedynkiem...? W sumie to się nie przejmuję tak bardzo. Serathe po mnie przejedzie i mi się raz na zawsze pojedynków odechce. Oby.
Ja się tłumaczyć nienawidzę, że w ostatnim akapicie proszę o wzięcie pod uwagę jeszcze jednej rzeczy - braku czasu.
O, niech żyją rodzicie, którzy są uzależnieni od internetu i przez których siedzę w necie po kwadrans dziennie. Tak mnie ostatnio nachodzi ochota, żeby poómierać z Rajem, a tu kurcze, nie mam neta. Bu!
Tak. Już widzę, jak Raj się ucieszy jak będzie dostawać dziesiątki komentarzy "Tu byłem. XYZ" xD
No i dochodzi jeszcze jedna ważna sprawa. Czasem po prostu nie wiadomo jak skomentować.Chyba każdy to rozumie. Przeczyta się notkę, chcę coś odpowiedzieć i nie może.
A komentowanie na siłę jest bez sensu.
PS Ha! A tak w ogóle to lj jest zuy. Mnie na mylogu jest dobrze, nie ma opcji "friends", nikt się nie zastanawia czemu nie skomentowali. Ha! PSPS Rai, a to nie ty czasem byłaś tą, która w ogóle nie miała prowadzić lj? A teraz nagle się narzeka na małe zainteresowanie? Człowiek zmiennym jest. A blogowanie wciąga, oj wciąga ;)
Ej, ale mi przecież wcale nie o to chodzi. Nie o to, żeby mi komentować notki, bo notka to jest coś, co ja chcę innym po prostu powiedzieć. I nie zawsze oczekuję odzewu. Skalę zainteresowania mam tak naprawdę gdzieś. Bardziej chodzi mi o samo zjawisko "flisty" i kryteria, którymi ludzie się kierują dodając kogoś do swojej listy przyjaciół. Ja wiem, że jestem dinozaurem, mam tego całkowitą i bolesną świadomość. Ale wiem też, że osoby, które ja dodałam do listy przyjaciół, są dla mnie w jakiś sposób ważne, jestem z nimi w jakiś sposób w kontakcie, nawet jeśli tylko w sporadycznym, albo przynajmniej gdzieś/kiedyś/coś mnie z nimi łączyło. Coś więcej niż tylko to, że bywamy w jednym miejscu, bo gdyby tak było, to na przykład musiałabym mówić "cześć" każdej osobie, którą mijam na korytarzu wydziału - a nie mówię. Postuluję dodawanie ludzi do "flisty" na podstawie kryteriów innych niż kojarzenie z widzenia. Rzekłam.
A ja uważam, że zbyt poważnie bierzesz nazwę "friend-lista". To tylko el jaye, takie blogi :P Nie przesadzajmy. Przyjaciel to ktoś, kogo widuję w realu.
Mogę usunąć z listy, jeśli Ci przeszkadza. * tak, dała się sprowokować ;) *
Oczywiście, że biorę pod uwagę deprywację znaczeniową słowa "friend". Oczywiście, że nie zamierzam zwierzać się żurnalowi ze swoich prawdziwych rozterek i nie traktuję go jak nie przymierzając konfesjonał. Ale mimo wszystko - w życiu codziennym nie noszę swoich przemyśleń wypisanych na plecach, do czego tak naprawdę w pewnym sensie sprowadza się żurnalizm - na tyle, na ile ja, żurnalista początkujący, się orientuję. I na ile pasuje to do mojej własnej wizji żurnala.
Mogę usunąć z listy, jeśli Ci przeszkadza. Nie, nie przeszkadza mi. Chociaż nie mogę powiedzieć, tak z ręką na sercu, żeby mnie nie dziwiło... Bo ja jestem człowiek ciekawski, zawsze i wszędzie lubię wiedzieć dlaczego. Cieszę się, że dałaś się sprowokować :D
Ja Cię kojarzę bardzo dobrze z Mirriel, a dodaję do listy wszystkich z Mirriel (wszystkich, których chcę, oczywiście). Nie powinnaś się dziwić. A ja na żurnalu piszę osobiste rzeczy. Jam ekshibicjonista. Wiem, troszkę wstyd.
Ja Cię też kojarzę, a pewnie, kto by nie kojarzył. A że się dziwię - taki może po trosze sposób na życie. Dziwić się wszystkiemu i siadać na ostatnich miejscach, bo lepiej usłyszeć "Przyjacielu, przesiądź się bliżej" niż alternatywę. Lubię się dziwić, nawet jeśli nie powinnam. A czemu właściwie nie powinnam...?
Comments 14
Rozumiem, co czujesz przed pojedynkiem. Kiedyś też miałam swój pierwszy i to z Idril. Poradzisz sobie, nie próbuj na siłę znaleźć pomysłu, sam przyjdzie w najmniej spodziewanym momencie.
Pozdrawiam;)
Reply
W sumie to się nie przejmuję tak bardzo. Serathe po mnie przejedzie i mi się raz na zawsze pojedynków odechce.
Oby.
Reply
O, niech żyją rodzicie, którzy są uzależnieni od internetu i przez których siedzę w necie po kwadrans dziennie.
Tak mnie ostatnio nachodzi ochota, żeby poómierać z Rajem, a tu kurcze, nie mam neta. Bu!
Reply
Albo chociaż na Kabaty.
(W nocy też siedzą?)
Reply
Próbowałam - budzą się za każdym razem jak włączam około 1 nad ranem...
Ale to nic. W piątek nareszcie kończą się im urlopy! Ha! Czuj się napadnięta już wtedy!
Reply
A od piątku do wtorku to mnie tak jakby nie ma, umieram dla sieci, napadaj od wtorku :P
Reply
(The comment has been removed)
(The comment has been removed)
No i dochodzi jeszcze jedna ważna sprawa. Czasem po prostu nie wiadomo jak skomentować.Chyba każdy to rozumie. Przeczyta się notkę, chcę coś odpowiedzieć i nie może.
A komentowanie na siłę jest bez sensu.
PS Ha! A tak w ogóle to lj jest zuy. Mnie na mylogu jest dobrze, nie ma opcji "friends", nikt się nie zastanawia czemu nie skomentowali. Ha!
PSPS Rai, a to nie ty czasem byłaś tą, która w ogóle nie miała prowadzić lj? A teraz nagle się narzeka na małe zainteresowanie? Człowiek zmiennym jest. A blogowanie wciąga, oj wciąga ;)
Reply
Bardziej chodzi mi o samo zjawisko "flisty" i kryteria, którymi ludzie się kierują dodając kogoś do swojej listy przyjaciół. Ja wiem, że jestem dinozaurem, mam tego całkowitą i bolesną świadomość. Ale wiem też, że osoby, które ja dodałam do listy przyjaciół, są dla mnie w jakiś sposób ważne, jestem z nimi w jakiś sposób w kontakcie, nawet jeśli tylko w sporadycznym, albo przynajmniej gdzieś/kiedyś/coś mnie z nimi łączyło. Coś więcej niż tylko to, że bywamy w jednym miejscu, bo gdyby tak było, to na przykład musiałabym mówić "cześć" każdej osobie, którą mijam na korytarzu wydziału - a nie mówię.
Postuluję dodawanie ludzi do "flisty" na podstawie kryteriów innych niż kojarzenie z widzenia.
Rzekłam.
Reply
Mogę usunąć z listy, jeśli Ci przeszkadza.
* tak, dała się sprowokować ;) *
Reply
Mogę usunąć z listy, jeśli Ci przeszkadza.
Nie, nie przeszkadza mi. Chociaż nie mogę powiedzieć, tak z ręką na sercu, żeby mnie nie dziwiło... Bo ja jestem człowiek ciekawski, zawsze i wszędzie lubię wiedzieć dlaczego.
Cieszę się, że dałaś się sprowokować :D
Reply
A ja na żurnalu piszę osobiste rzeczy. Jam ekshibicjonista. Wiem, troszkę wstyd.
:)
Reply
A że się dziwię - taki może po trosze sposób na życie. Dziwić się wszystkiemu i siadać na ostatnich miejscach, bo lepiej usłyszeć "Przyjacielu, przesiądź się bliżej" niż alternatywę.
Lubię się dziwić, nawet jeśli nie powinnam.
A czemu właściwie nie powinnam...?
Reply
Leave a comment