Sequel do
Nierozłączni, ale nie trzeba tego koniecznie czytać, żeby zrozumieć.
Title: Decyzja
Author:
nickygabrielFandom: Starsky & Hutch
Characters/Pairing: none
Table: Law and Order
Prompt: #Intent
Rating: R (language)
Warnings: none
Word Count: 300
- Hutch?
Znał ten ton głosu. Nie lubił, kiedy Starsky mówił do niego z takim wahaniem. Odkąd Hutch wrócił po tygodniach pracy solo, obaj mieli już za sobą kilka sesji z policyjnym psychologiem i wreszcie Starsky dostał pozwolenie na powrót do służby - co prawda tylko za biurkiem, ale wierzyli, że to tylko chwilowe rozwiązanie.
- Muszę ci coś powiedzieć.
Hutch wiedział jak to działa - chociaż był pewny, że będzie cholernie boleć, postanowił już dawno temu, że nawet nie spróbuje przed tym uciekać. Wiedział, że wystarczyłoby jedno jego słowo i to zakończyłoby ich rozmowę. Właściwie nie musiałby nawet nic mówić i partner też by zrozumiał. W końcu Hutch już wiele razy przyznawał "Starsk, wiem, że spieprzyłem sprawę", ale kolega miał prawo sam mu to powiedzieć, a Hutch nigdy nie stanąłby na drodze jego całkowitego wyleczenia - tak fizycznego, jak psychicznego. Dlatego postanowił wysłuchać wszystkich oskarżeń i przyjąć każdą decyzję, którą podejmie przyjaciel. Nawet gdyby miał to być koniec ich partnerstwa. Obaj wiedzieli, że ich przyjaźń i ich praca to nie to samo, a jak Starsky miałby mu na ulicy nadal ufać, po tym co mu zrobił? Przez nieostrożność Hutcha prawie go zabili.
- Myślałem nad tym co teraz z nami będzie i... wiem, że mogliby zaproponować ci nowego partnera, pewnie już nawet próbowali, ale obaj wiemy, że... się na to nie zgodzisz. - Starsky uśmiechnął się lekko. - Tym razem nam się udało, jednak obaj wiemy, że kiedyś się nie uda. Rozmawiałem już z szefem i zgodził się ustawić nam godziny tak, żebym... - wziął głęboki oddech, zanim dokończył - ...żebym mógł skończyć college. Wtedy moglibyśmy razem zdawać egzamin na porucznika. Co ty na to?
Hutch patrzył na niego z niedowierzaniem i... ulgą. Co on na to?! Wiedział, ile Starskiego kosztowała ta decyzja. Nigdy wcześniej nie był z niego tak dumny. Tym razem nie spieprzy sprawy.
- A jak myślisz?