Nie znam Saramago w ogóle, teraz mam ochotę zerknąć na te polecane książki - natomiast Wszystkie imiona chyba bym przetestowała nieco później. Mam zawsze mieszane uczucia, kiedy sięgam do książek "metaforycznych", w których bardziej liczy się jakieś filozoficzne przesłanie niż fabuła. Chociaż na przykład Biblioteka Babel i Zamek krzyżujących się losów, ze względu na styl względnie czary formalne okazały się być bardzo miłymi rozczarowaniami. Jednak jeśli jest tak jak piszesz - czyli książka nie ma w zasadzie żadnego estetycznego wyróżnika, nie wciąga i nie zaurocza, a postaciom brakuje ikry, to zazwyczaj mnie taki tekst odpycha.
Dzięki, postaram się co i rusz coś uzupełniać, jak ogarnę się z przeprowadzką :)
"Miasto ślepców" i "Baltazar i Blimunda" też są w sumie metaforyczne, ale zarazem bliższe ziemi, a postaci są zdecydowanie bardziej wyraziste. No i "Miasto..." jest prawie "Dżumą", a to chyba jedna z większych pochwał, jakie mogę przyznać książce. Więc spróbuj koniecznie i skonfrontujemy wrażenia :)
Comments 2
Nie znam Saramago w ogóle, teraz mam ochotę zerknąć na te polecane książki - natomiast Wszystkie imiona chyba bym przetestowała nieco później. Mam zawsze mieszane uczucia, kiedy sięgam do książek "metaforycznych", w których bardziej liczy się jakieś filozoficzne przesłanie niż fabuła. Chociaż na przykład Biblioteka Babel i Zamek krzyżujących się losów, ze względu na styl względnie czary formalne okazały się być bardzo miłymi rozczarowaniami. Jednak jeśli jest tak jak piszesz - czyli książka nie ma w zasadzie żadnego estetycznego wyróżnika, nie wciąga i nie zaurocza, a postaciom brakuje ikry, to zazwyczaj mnie taki tekst odpycha.
Reply
"Miasto ślepców" i "Baltazar i Blimunda" też są w sumie metaforyczne, ale zarazem bliższe ziemi, a postaci są zdecydowanie bardziej wyraziste. No i "Miasto..." jest prawie "Dżumą", a to chyba jedna z większych pochwał, jakie mogę przyznać książce. Więc spróbuj koniecznie i skonfrontujemy wrażenia :)
Reply
Leave a comment