To wspaniałe uczucie móc po tylu miesiącach wkleić na swoim lju fika, który nie zrodził się na fikatonie czy w ramach Gwiazdki... Okej, miał być OWUTemem, ale jednak nie wyszło. Strasznie się nad nim napracowałam, ale jestem z niego naprawdę zadowolona i chętnie napisałabym jeszcze coś więcej z tym pairingiem chociaż nie wiadomo, jak z tym będzie,
(
Read more... )
Comments 19
(Uh, muszę napisać komentarz od razu, bo jeśli zacznę się zastanawiać i dokładać to na później z zamiarem, że zrobię to "bardzo profesjonalnie"... nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy bym go w końcu napisała.)
Myślę, że masz prawo być z tego tekstu "naprawdę zadowolona". Czyta się go szybko i gładko, z gorzkim posmakiem (zbyt mocnej herbaty jaśminowej) w ustach - tacy bohaterowie i ich relacja są bardzo wiarygodni: dojrzali i rzeczowi, odrobinę oficjalnie pozbawieni nadziei, a w rzeczywistości bojący się marzyć. Może tak wygląda "dochodzenie do siebie po wojnie". Choć to pewnie zależy bardzo też od rodzaju wojny. W każdym razie, zarówno Snape, jak i Hermiona bardzo odpowiadają moim wyobrażeniom (niestety poważnie uzależnionym od dziesiątek fików...) i nie przeszarżowałaś z żadnym z nich.
Trochę szkoda, że on bardziej niż ona, że ona ogląda się wciąż i wciąż na tego Harry'ego. (REWELACYJNY tytuł, swoją drogą.) Przypuszczam ( ... )
Reply
Dziękuję za komentarz, cieszę się, że się podobało! <3
Reply
Reply
Reply
*____* aż nie wierzę:D
Reply
Reply
Reply
Reply
Reply
Nie powiedziałabym, że relacja między nimi jest taka do końca zdrowa - jak dla mnie jest tam jednak sporo chorych rzeczy, patrz: Hermiona, która chciała Snape'a napoić trucizną bez jego wiedzy albo też bez słowa wyjechać... ;)
Dzięki za komentarz, naprawdę doceniam, że przeczytałaś! :)))
Reply
Leave a comment