Trochę o nieogarnięciu się na iście krakowskim poziomie, trochę o "Balladach...", trochę o herbacie i trochę o inteligentnych rozmowach dwóch panien.
Zaczynając od tego, że był to chyba najbardziej nieogarnięty wyjazd, nie tylko mój i Kasi, ale mój w ogóle. W zasadzie jechałyśmy do Katowic z dziką nadzieją, że bilety "może będą". Były. Dziękować
(
Read more... )