Wpadł do Was kiedyś ktoś tak, ot, po prostu, bez zapowiedzi, przywitać się, posiedzieć pół godziny, napić się wody albo herbaty, a potem zmyknąć do Swoich Zajęć
( Read more... )
Często ludzie dzwonią do mnie i mówią "No, to za dziesięć minutek będziemy". Ruszam tyłek, wpycham wszystko do szaf i modlę się, żeby nic się nie wysypało:D
Zapraszam, jak tylko dorobię się tego mieszkania. ;)
Do mnie niestety nie tak często... Ale za to zazwyczaj z hardkorowym pytaniem "a właściwie to jaki masz numer mieszkania, bo znowu zapomniałem i nie wiem, co na domofonie wklepać?". Co daje około pół minuty na przebranie się z dresu (albo piżamy) w cokolwiek i zrobienie substytutu porządku. :D
Poważne problemy z zamkiem zazwyczaj mam wypuszczając ludzi. Niektórych udawało mi się przetrzymywać po kilka minut w kurtkach, butach i całej reszcie oprzyrządowania. :D (Mam pancerne drzwi i dużo zamków. Co daje możliwości do popisu. :D) Ale z domofonem zwykle robię na odwrót - podaję tajny przepis "jak otworzyć drzwi bez zawracania gitary pani domu" i biednę się ubierać/malować/czesać. Sprzątanie i tak polega na wrzuceniu wszystkiego, co przeszkadza, do szafy. ^_^
Mam parę takich osób, u których od telefonu "mogę przyjechać?" do pukania do drzwi mija czasem pół godziny, w najgorszym wypadku 1,5h. I to jest kochane - wielbię takie wizyty. I taka tabliczka przy drzwiach jest jak najbardziej miło widziana :) M.
Ale wiesz, że wtedy wpadnę na herbatkę i będziesz musiała mówić za nas dwie? ;)
Do mnie mało kto tak wpada. Za daleko tłuc się z Warszawy, no i trochę nie po drodze :( Jedynie przyjaciółka mieszka blisko i nie ma wyjścia, ale i ona zawsze najpierw dzwoni. Bo ja nie lubię tak zupełnie zupełnie niezapowiedzianych wizyt. Lubię mieć przynajmniej te kilka minut na ogarnięcie się i zrobienie miejsca na stole na herbatkę :)
W Markach. Niby patrząc obiektywnie nie jest to daleko, ale jak ktoś mieszkający gdzieś w Warszawie jedzie załatwiać swoje sprawy gdzieś w Warszawie, to Marki do wypicia herbatki tak średnio mu po drodze :/
Comments 32
Często ludzie dzwonią do mnie i mówią "No, to za dziesięć minutek będziemy". Ruszam tyłek, wpycham wszystko do szaf i modlę się, żeby nic się nie wysypało:D
Reply
Do mnie niestety nie tak często... Ale za to zazwyczaj z hardkorowym pytaniem "a właściwie to jaki masz numer mieszkania, bo znowu zapomniałem i nie wiem, co na domofonie wklepać?". Co daje około pół minuty na przebranie się z dresu (albo piżamy) w cokolwiek i zrobienie substytutu porządku. :D
Reply
Kwiik! I możesz jeszcze przez chwilę nie słyszeć domofonu, mieć poważny problem z zamkiem... Taak. :)
Reply
Ale z domofonem zwykle robię na odwrót - podaję tajny przepis "jak otworzyć drzwi bez zawracania gitary pani domu" i biednę się ubierać/malować/czesać. Sprzątanie i tak polega na wrzuceniu wszystkiego, co przeszkadza, do szafy. ^_^
Reply
*myzia i odpędza migrenę*
Reply
*dziękuje*
Reply
M.
Reply
Reply
Do mnie mało kto tak wpada. Za daleko tłuc się z Warszawy, no i trochę nie po drodze :(
Jedynie przyjaciółka mieszka blisko i nie ma wyjścia, ale i ona zawsze najpierw dzwoni. Bo ja nie lubię tak zupełnie zupełnie niezapowiedzianych wizyt. Lubię mieć przynajmniej te kilka minut na ogarnięcie się i zrobienie miejsca na stole na herbatkę :)
Reply
M.
Reply
Reply
M.
Reply
Leave a comment